Przygoda na Nowej Zelandii
Zawsze ciągnęło mnie w egzotyczne miejsca. Kiedy jako mały brzdąc wodziłem palcem po mapie w poszukiwaniu najodleglejszych rejonów na kuli ziemskiej, nie zdawałem sobie sprawy, że świat był (i jest) na wyciągnięcie ręki. Nieraz z wielkim entuzjazmem kręciłem skrzypiącym globusem mojej starszej siostry tylko po to, żeby po chwili z wielkim impetem zatrzymać wskazującym palcem w losowym miejscu. Czasami trafiałem na otoczoną ze wszystkich stron niebieską plamą oceanu Nową Zelandię, której położenie, nazwa, a nawet kształt pobudzały ciekawość.
Dziś już wiem, że rozproszone dziecięce fantazje wpłynęły znacząco na moje zdeterminowanie w poznawaniu świata i stawianie sobie coraz to ciekawszych, bardziej ekscytujących wyzwań podróżniczych. Nie mogłem zaprzepaścić okazji wyjazdu do Christchurch – stolica Wyspy Południowej – w celu podjęcia nauki w prężnie rozwijającym się środowisku akademickim. O harmonicznych i moich publikacjach naukowych możesz poczytać na profesjonalnym blogu (http://lukasz.kocewiak.eu/blog/). Tutaj natomiast zamieszczam obszerną listę wpisów podróżniczych, które stworzyliśmy z Patrycją, przemierzając dzikie ostępy dawnej koloni na antypodach.