4 pomysły na trekking na Nowej Zelandii w Arthur’s Pass

Wersja Polska  English Version

Nowa Zelandia obfituje w piękne krajobrazy i liczne możliwości trekkingu. Znana jest z majestatycznych gór, lodowców, fiordów i alpejskich krajobrazów na południu oraz subtropikalnych lasów, aktywnych wulkanów i pięknych plaż na północy. Trekking na Nowej Zelandii może być dość wymagający fizycznie ze względu na dzikie górskie tereny. Szlaki w Arthur’s Pass oferują wspaniałe widoki, ale wymagają kondycji i odpowiedniego przygotowania.

Arthur’s Pass to popularny region trekkingowy na Wyspie Południowej Nowej Zelandii. To również nazwa małej wioski i przełęczy znajdującej się w Alpach Południowych. Arthur’s Pass stanowi jedno z głównych przejść przez Alpy Południowe i stanowi punkt stały programu zwiedzania wyspy przez miłośników przyrody, turystów i wędrowców. To jedno z ciekawszych miejsc na trekking na Nowej Zelandii.

Trekking na Avalanche Peak

Avalanche Peak (1833 m n.p.m.) to popularny, ale i wymagający, szczyt w rejonie Arthur’s Pass na Wyspie Południowej Nowej Zelandii. To jedno z najbardziej znanych miejsc w parku narodowym Arthur’s Pass, bo oferuje wspaniałe widoki na otaczające góry i krajobrazy. Trasa prowadzi przez strome i skaliste tereny górskie, dlatego wymaga dobrej kondycji fizycznej i pewności siebie w trudnym terenie.

Na Avalanche Peak z wioski Arthur’s Pass prowadzą dwa oznakowane szlaki: Scott’s Track i Avalanche Peak Track. Obydwie ścieżki mają podobny poziom trudności oraz zbliżoną długość. Często turyści decydują się wejść jednym, a zejść drugim. Zaleca się wejście na szczyt przez Avalanche Peak Track i zejście przez Scott’s Track, ponieważ ten ostatni ma zejście o mniejszym kącie nachylenia, co będzie obciążać mniej stawy kolanowe.

Ze szczytu rozpościerają się widoki na całe Alpy Południowe. Najbardziej z otoczenia będzie się wyróżniał Mount Rolleston (2275 m n.p.m.) i to właśnie w kierunku tego szczytu pójdziemy dalej, żeby zejść do Crow Valley. Odpocznijmy na szczycie, żeby przygotować się do równie wymagającego zejścia. Na Avalanche Peak spotkamy zielonkawe papugi kea. To bardzo inteligentne endemiczne stworzenia, które chętnie podkradną nam jedzenie lub wyciągną coś z plecaka. Pilnujmy swoich rzeczy!

Szlak na oficjalnych mapach kończy się na Avalanche Peak. Na szczęście w innych opracowaniach (np. Mapy.cz) zauważymy, że dalej granią prowadzi ścieżka. Najpierw schodzimy około 150 metrów do małej przełączki, żeby zaraz potem wspiąć się granią kilkadziesiąt metrów wyżej. Dobrze znać topografię terenu lub mieć mapę, gdzie będzie pokazane, którym żlebem zejść na drugą stronę grani w kierunku Crow Valley. Pierwszy żleb, który wydaje się dobry, urywa się w połowie, ale następnym możemy już dojść na sam dół.

Początek: Arthur’s Pass
(42°56’08.3″S 171°33’40.2″E)
Liczba dni: 2
Długość trasy:
 20,1 km
Cel: Avalanche Peak
(42°56’35.3″S 171°32’09.9″E)
Przewyższenie: 1100 m
Stopień trudności: trudna

Zejście żlebem w kierunku Crow River jest usłane drobnymi kamieniami, które cały czas będą się nam osuwać spod nóg. Tak już jest w górach na Nowej Zelandii. Lokalni „kiwi” nazywają te osypujące się zbocza „scree”. Można się przyzwyczaić i nawet mieć z tego frajdę. Zdecydowanie lepiej schodzić po „scree”. Przygotujmy się mentalnie, że ubranie do ud będzie w jasnym pyle, a buty szybko się zniszczą.

Kiedy uda nam się już zejść po osuwisku, przychodzi czas obmyć twarz w Crow River i napić się orzeźwiającej wody z górskiego potoku. Przechodzimy na drugą stronę i zachodnim brzegiem idziemy do Crow Hut. Możemy się zatrzymać w środku na noc lub rozbić namiot zaraz obok. Decydujemy się pójść dalej, żeby znaleźć bardziej urokliwe miejsce na biwak. Nie tak łatwo znaleźć dobre miejsce na trasie, ale z małym namiotem udaje się przycupnąć pod lasem.

Następnego dnia dochodzimy do szerokiej Waimakariri River i od razu przechodzimy na drugą stronę w okolicy Anti Crow Hut. Stamtąd prowadzi czytelny szlak aż do drogi przy Bealey Bridge. Stamtąd pozostaje tylko złapać okazję do Artur’s Pass, gdzie zostawiliśmy samochód.

Avalanche Peak

2 dni

20,1 km

Trudna

Trekking na Mount Cassidy

Szlak ten biegnie stromym grzbietem górskim od północnej strony strumienia Devils Punchbowl Creek. Z lasu rozpościera się dobry widok na wioskę Arthur’s Pass. Zaczynamy w tym samym miejscu co ścieżka do Devils Punchbowl Falls. Wybieramy drogę o nazwie Con’s Track.

Podejście pnie się w górę w gęstym lesie. Z prawej strony słychać odgłosy wodospadu. Co jakiś czas wyłania się spomiędzy gęstych koron drzew. Od skraju lasu prowadzi już nieoznakowana trasa. Od tego momentu musimy zdać się na doświadczenie i umiejętność poruszania się w górzystym terenie.

Ścieżka górska na Mount Cassidy (1850 m n.p.m.) widzie na lewo od skalistych wąwozów, na wąski skalisty grzbiet, który stromo wspina się na górę. Na drodze podejściowej na Mount Cassidy ciągle jesteśmy narażeni na spadające kamienie. Sam grzbiet jest nie tylko stromy, ale ma także strome spadki po obydwu stronach. Ten szlak trekkingowy nie jest zalecany jako pierwszy spacer po górach. Od Mount Cassidy idziemy dalej w kierunku Blimit (1921 m n.p.m.). To właśnie ta góra jest najwyższym punktem na grani.

Początek: Arthur’s Pass
(42°56’08.3″S 171°33’40.2″E)
Liczba dni: 1
Długość trasy:
 10,7 km
Cel: Mount Cassidy, Blimit
(42°54’58.1″S 171°35’04.3″E)
Przewyższenie: 1200 m
Stopień trudności: średnia

Stamtąd schodzimy na zachód w stronę Temple Basin. Po drodze mijamy zagłębienie, gdzie nawet w środku lata może zalegać mokry śnieg. Idealne miejsce na odpoczynek i przemycie spoconej twarzy. Trasa w dół wiedzie przez stację wyciągów narciarskich, gdzie wchodzimy z powrotem na szlak. Schodzimy po dość przyjemnym trawiastym terenie. Na koniec pozostaje jeszcze około pięciu kilometrów spaceru drogą asfaltową do parkingu samochodowego. Być może warto spróbować pojechać autostopem.

Mount Cassidy

1 dzień

10,7 km

Średnia

Trekking na Mount Rolleston

Mount Rolleston (2275 m n.p.m.) to jeden z wybitniejszych szczytów w regionie Arthur’s Pass. Z Mount Rolleston można podziwiać spektakularne widoki na otaczające góry, doliny, lodowce w Arthur’s Pass. Dookoła krajobrazy alpejskie. Otira Face w masywie Mount Rolleston to jedno z najlepszych miejsc wspinaczkowych w całej okolicy. My decydujemy się na wejście granią od strony Mount Philistine (1967 m n.p.m.).

Wstajemy jeszcze w nocy, żeby rozpocząć wyprawę jeszcze przed wschodem na początku szlaku na końcu Otira Valley. Na odcinku wzdłuż Otira River idziemy jeszcze przy zapalonych czołówkach. Ze szlaku turystycznego zbaczamy zaraz po przejściu mostem przez potok. Zaczyna świtać dopiero na podejściu po „scree” na Mount Philistine. Dużo gramolenia po rzęchach, ale wiemy, że na grani już będzie wspaniale.

Na Mount Philistine zaczyna się graniówka. Na początku jest dość szeroko na grani. Tylko w nielicznych miejscach musimy przemieszczać się w eksponowanym terenie. Prawdziwa wspinaczka zaczyna się dopiero od podejścia granią na Mount Rolleston High Peak. Skała w Aplach Południowych jest krucha, bardziej krucha od Alp lub Tatr w Europie. Przez cały czas trzeba czujnie sondować podejście. Na grani podejściowej jest kilka miejsc, gdzie dla komfortu psychicznego warto by się przyasekurować, ale nie jest to konieczne.

Początek: Otira Valley
(42°53’54.7″S 171°33’31.4″E)
Liczba dni: 1
Długość trasy:
 11,1 km
Cel: Mount Rolleston
(42°54’40.8″S 171°30’44.1″E)
Przewyższenie: 1400 m
Stopień trudności: bardzo trudna

Na szczyt Mount Rolleston wychodzimy przyjemną rysą, która prowadzi nas na najwyższy punkt w całej okolicy. Na południe od głównego wierzchołka rozciąga się pokaźny lodowiec Crow Glacier, a w oddali widać wąską Crow Valley.

Krótki odpoczynek i ruszamy dalej. Jeszcze długa droga przed nami. Między High Peak a Middle Peak jest kilka miejsc silnie eksponowanych, ale poruszamy się w dość łatwym terenie. Dopiero na Mount Rolleston Low Peak jest tak dużo miejsca, że możemy zdjąć plecaki i wygodnie się rozsiąść. Stąd już tylko droga w dół. Zostajemy na dłużej, żeby podziwiać widoki. Podejście granią na Mount Rolleston do klasyk w Arthur’s Pass, więc chcemy przez chwilę nacieszyć się sukcesem.

Z tego miejsca przez chwilę schodzimy Goldney Ridge do momentu, kiedy ośnieżone stoki ustępują szarym polom „scree”. Idziemy w dół po sypkich kamieniach. Miejscami musimy też pokonać eksponowane progi skalne. Doświadczenie w górach oraz wyczucie terenu są konieczne, żeby poradzić sobie w takich miejscach. Czujemy wielką ulgę, kiedy zaczyna pojawiać się pierwsza wegetacja. Najpierw zielony mech, a potem soczyste trawy. To uczucie nie do opisania, kiedy docieramy do pierwszego strumienia. Wodę pijemy kubkami.

Potem już wzdłuż Otira Valey do szlaku turystycznego i dalej na miejsce parkingowe. Wracamy już po zachodzie słońca. Przejście granią Mount Rolleston to klasyczna wyrypa w Alpach Południowych.

Mount Rolleston

1 dzień

11,1 km

Bardzo trudna

Trekking do Kahutea Col

Kahutea Col (2202 m n.p.m.) to ośnieżona przełęcz na grani między Mount Murchison (2408 m n.p.m.) a Mount Harper (2222 m n.p.m.). Ten łańcuch górski stanowi granicę Parku narodowego Arthur’s Pass. Z obydwu stronę podejście do przełęczy prowadzi przez pocięty szczelinami lodowiec. To miejsce wyjątkowe, bo dzikie, z dala od siedlisk ludzkich. Dojście na przełęcz (i potem ewentualnie wspinaczka na Mount Murchison) może zająć trzy dni dla wprawnego piechura z plecakiem.

Wyruszamy z Bealey Bridge, gdzie rozpoczyna się szlak O’Malleys Track do Anti Crow Hut oraz Carrington Hut, gdzie będziemy mieć pierwszy nocleg. Przez cały czas idziemy wzdłuż Waimakariri River. Dużo zależy od poziomu wody, ale staramy się trzymać prawej strony (od źródła). To wyjątkowe miejsce z bujną roślinnością i pięknymi krajobrazami.

Na Nowej Zelandii mnóstwo szlaków prowadzi wzdłuż rzeki i może się zdarzyć, że nie mają odpowiedniego oznaczenia. Wtedy idziemy po prostu po wyschniętym korycie, mając na uwadze, gdzie ponownie rozpoczyna się oznakowany fragment. Dlatego ważna jest sprawna nawigacja. Wielokrotnie będziemy przekraczać górskie strumienie. Uważajmy, żeby nie przemoczyć się, nie zgubić ekwipunku lub nie utopić się. Dla pociechy: na Nowej Zelandii na nie ma endemicznych drapieżników (np. węży, wilków).

Początek: Bealey Bridge
(43°01’15.9″S 171°35’48.6″E)
Liczba dni: 4
Długość trasy:
 44 km
Cel: Kahutea Col
(43°00’18.1″S 171°22’42.0″E)
Przewyższenie: 1600 m
Stopień trudności: bardzo trudna

Carrington Hut może nie jest szczególnie wygodna, ale zapewnia wszystko, żeby wypocząć na następny dzień wędrówki. Z tego miejsca  idziemy w górę White River. W pewnym momencie docieramy do kolejki linowej. W tym miejscu zbaczamy ze szlaku i idziemy dalej w górę White River. To właśnie blisko źródła tej rzeki znajduje się Barker Hut, gdzie spędzimy kolejną noc. Wraz z nabieraniem wysokości podczas podejścia strumień staje się coraz bardziej wartki. W niektórych miejscach mijamy progi skalne z wodospadami. To prawie pewne, że będziemy musieli przedzierać się przez krzaczastą roślinność, co „kiwi” nazywają „bushbashing”.

Barker Hut znajduje się na morenie lodowca White Glacier. Na szczęście na tym stromym podejściu możemy znaleźć ścieżkę, żeby wspiąć się do celu. Schronisko jest malutkie, ale ma wszystko: kilka łóżek piętrowych z materacami, stół, zbiornik na wodę deszczową, wychodek bez ściany z ładnym widokiem na dolinę. Schronisko jest zarządzane przez Canterbury Mountaineering Club, więc warto dowiedzieć się, na jakich warunkach można się tam zatrzymać na noc.

Z tego miejsca dzieli nas już tylko kilka godzin podejścia White Glacier do Kahutea Col i potem około dwustu metrów przewyższenia do Mount Murchison. Idziemy jak najwyżej moreną boczną. Przed wejściem na lodowiec zakładamy raki i wiążemy się liną. White Glacier pokrywa sieć szczelin, więc idziemy w grupie i asekurujemy się liną. Czasami trzeba się wspiąć przy użyciu czekana. Na dole gorąco i słońce, a tutaj zimowe warunki wspinaczkowe. Na przełęczy odpoczywamy chwilę, ale słońce naprawdę daje w kość. Z Kahutea Col widać większość prominentnych szczytów w Arthur’s Pass.

Schodzimy tą samą drogą. Można się pokusić o wejście na Mount Murchison, ale podejście jest dość męczące ze względu na oblodzenie stoku oraz kruchą skałę. Warto zadbać o odpowiednią asekurację. To najwyższy szczyt w okolicy. Wracamy zmęczeni do Barker Hut. Miło schować się w ciepłym śpiworze. Na tej wysokości w nocy może być dość rześko. Powrót do Bealey Bridge z tego miejsca wprawnym wędrowcom zajmie cały dzień.

Kahutea Col

4 dni

44 km

Bardzo trudna

Przydatne linki

Wersja Polska  English Version

New Zealand abounds in beautiful landscapes and numerous trekking opportunities. It is known for its majestic mountains, glaciers, fjords and alpine landscapes in the south, and subtropical forests, active volcanoes and beautiful beaches in the north. Trekking in New Zealand can be quite physically demanding due to the wild mountain terrain. The trails at Arthur’s Pass offer great views but require experience and some form of fitness.

Arthur’s Pass is a popular trekking region in the South Island of New Zealand. It is also the name of a small village and pass located in the Southern Alps. Arthur’s Pass is one of the main passes through the Southern Alps and is a fixed point on the itinerary for nature lovers, hikers and hikers. This is one of the most interesting places for trekking in New Zealand.

Trekking on Avalanche Peak

Avalanche Peak (1833 m a.s.l.) is a popular, but also demanding, peak in the Arthur’s Pass area of the South Island of New Zealand. This is one of the most famous places in Arthur’s Pass National Park, as it offers great views of the surrounding mountains and landscapes. The route goes through steep and rocky mountain terrain, so it requires good physical condition and confidence in difficult terrain.

There are two marked trails to Avalanche Peak from the village of Arthur’s Pass: Scott’s Track and Avalanche Peak Track. Both paths have a similar level of difficulty and similar length. Often tourists decide to go up one and go down the other. It is recommended to ascend via Avalanche Peak Track and descend via Scott’s Track, as the latter has a milder descent, which will put less strain on the knee joints.

From the top there are views of the entire Southern Alps. Mount Rolleston (2275 m a.s.l.) will stand out the most from the surroundings and it is towards this peak that we will go further to go down to Crow Valley. Let’s rest at the top to prepare for the equally demanding descent. On Avalanche Peak we can meet greenish kea parrots. They are very intelligent endemic creatures that will gladly steal food from us or take something from our backpack. Let’s take care of our belongins!

The trail on official maps ends at Avalanche Peak. Fortunately, in other publications (e.g. Mapy.cz) we will notice that the path leads further along the ridge. First, we descend about 150 meters to a small pass, and then climb the ridge several dozen meters higher. It’s good to know the topography of the area or have a map that will show you which gully to take to the other side of the ridge towards Crow Valley. The first couloir, which seems good, ends in the middle, but the next one we can get to the very bottom.

Start: Arthur’s Pass
(42°56’08.3″S 171°33’40.2″E)
Duration: 2 days
Length:
 20.1 km
Destination: Avalanche Peak
(42°56’35.3″S 171°32’09.9″E)
Denivelation: 1100 m
Difficulty: hard

The couloir descent towards Crow River is covered with small stones that will keep slipping from under our feet. This is how it is in the mountains of New Zealand. Local „kiwis” call these crumbling slopes „scree”. You can get used to it and even enjoy it. It’s definitely better to go down the „scree”. Let’s prepare ourselves mentally that our clothes will be in bright dust and shoes will quickly deteriorate.

When we manage to descend after the landslide, it’s time to wash our face in Crow River and drink refreshing water from a mountain stream. We cross to the other side and walk along the west bank to Crow Hut. We can stay inside for the night or pitch a tent right next door. We decide to go further to find a more charming place to camp. It is not so easy to find a good place on the route, but with a small tent you manage to pitch a tent near the forest.

The next day we reach the wide Waimakariri River and immediately cross to the other side not that far from Anti Crow Hut. From there, a clear trail leads to the road at Bealey Bridge. From there it remains only to hitchhike to Artur’s Pass, where we left the car.

Avalanche Peak

2 days

20.1 km

Hard

Top

Trekking on Mount Cassidy

This trail follows a steep mountain ridge on the north side of Devils Punchbowl Creek. From the forest there is a good view of the village of Arthur’s Pass. We start in the same place as the path to Devils Punchbowl Falls. We choose the road called Con’s Track.

The path climbs up through dense forest. The sounds of a waterfall can be heard to the right. From time to time it emerges from among the dense crowns of trees. An unmarked route leads from the edge of the forest. From that moment on, we have to rely on experience and the ability to move in mountainous terrain.

The mountain path to Mount Cassidy (1,850 m a.s.l.) can be seen to the left of the rocky gorges, on a narrow rocky ridge that climbs steeply up the mountain. On the ascend to Mount Cassidy, we are constantly exposed to falling stones. The ridge itself is not only steep, but also has steep drops on both sides. This trekking trail is not recommended as a first mountain walk. From Mount Cassidy we continue towards Blimit (1921 m a.s.l.). It is this mountain that is the highest point on the ridge.

Start: Arthur’s Pass
(42°56’08.3″S 171°33’40.2″E)
Duration: 1 day
Length:
 10.7 km
Destination: Mount Cassidy
(42°54’58.1″S 171°35’04.3″E)
Denivelation: 1200 m
Difficulty: moderate

From there we descend west towards Temple Basin. On the way, we pass a depression where even in the middle of summer there may be wet snow. The perfect place to rest and wash your sweaty face. The downhill route leads through the ski lift station, where we rejoin the trail. We go down on a rather pleasant grassy area. At the end, there is still about five kilometers of walking along the asphalt road to the car park. Maybe you should try hitchhiking.

Mount Cassidy

1 day

10.7 km

Moderate

Top

Trekking on Mount Rolleston

Mount Rolleston (2275 m a.s.l.) is one of the most prominent peaks in the Arthur’s Pass region. From Mount Rolleston you can enjoy spectacular views of the surrounding mountains, valleys, glaciers at Arthur’s Pass. Alpine landscapes all around. The Otira Face of Mount Rolleston is one of the best climbing spots in the area. We decide to climb the ridge from Mount Philistine (1967 m a.s.l.).

We get up at night to start the trip before sunrise at the beginning of the trail at the end of the Otira Valley. On the section along Otira River we are still walking with lighted headlamps. We leave the tourist trail right after crossing the bridge over the stream. It begins to dawn only on the ascend after the „scree” on Mount Philistine. A lot of scrambling on the way up, but we know that it will be great on the ridge.

The ridge starts on Mount Philistine. It is quite wide on at the beginning. Only in a few places do we have to move in exposed terrain. The real cragging begins at the beginning of ridge towards Mount Rolleston High Peak. The rock in the Southern Apples is loose, more loose than European Alps or Tatra Mountains. At all times, you must carefully probe the path. There are several places on the ridge during the ascend where it would be worth belaying for mental comfort, but it is not necessary.

Start: Otira Valley
(42°53’54.7″S 171°33’31.4″E)
Duration: 1 day
Length:
 11.1 km
Destination: Mount Rolleston
(42°54’40.8″S 171°30’44.1″E)
Denivelation: 1400 m
Difficulty: very hard

We go to the top of Mount Rolleston by a pleasant crack that leads us to the highest point in the whole area. To the south of the main peak stretches the sizeable Crow Glacier, and in the distance you can see the narrow Crow Valley.

A short rest and we move on. We still have a long way to go. Between the High Peak and Middle Peak there are several highly exposed places, but we move in quite easy terrain. Only on Mount Rolleston Low Peak there is so much space that we can take off our backpacks and sit down comfortably. From here it’s just downhill. We stay longer to admire the views. The Mount Rolleston ridge is one of the Arthur’s Pass classics, so we want to enjoy the success for a while.

From here we descend via Goldney Ridge for a while until the snowy slopes give way to gray „scree” fields. We go down the loose stones. There are also places where we also have to overcome exposed rock thresholds. Experience in the mountains and a sense of the terrain are necessary to cope with such places. We feel a great relief when the first vegetation starts to appear. First green moss, then juicy grass. It’s an indescribable feeling when we reach the first stream. We drink water in mugs.

Then along Otira Valley to the hiking trail and further to the parking place. We’ll be back after sunset. The Mount Rolleston ridge cragging is a classic Southern Alps adventure.

Mount Rolleston

1 day

11.1 km

Very hard

Top

Trekking to Kahutea Col

Kahutea Col (2,202 m a.s.l.) is a snow-covered mountain pass on the ridge between Mount Murchison (2,408 m a.s.l.) and Mount Harper (2,222 m a.s.l.). This mountain range forms the boundary of Arthur’s Pass National Park. From both sides, the ascent to the pass leads through a glacier covered by crevasses. This is a unique place, because it is wild, far from human settlements. Getting to the pass (and then possibly climbing Mount Murchison) can take three days for a skilled backpacker.

We depart from Bealey Bridge, where O’Malleys Track begins, to Anti Crow Hut and Carrington Hut, where we will have our first overnight stay. We walk along Waimakariri River all the time. A lot depends on the water level, but we try to stay on the right side (from the spring). It is a unique place with lush vegetation and beautiful landscapes.

In New Zealand, a lot of trails run along the river and it may happen that they are not marked properly. Then we simply walk along the dried-up riverbed, bearing in mind where the marked parts begin again. Therefore, efficient navigation is important. We will cross mountain streams many times. Be careful not to get wet, lose your equipment or drown. For consolation: there are no endemic predators (e.g. snakes, wolves) in New Zealand.

Start: Bealey Bridge
(43°01’15.9″S 171°35’48.6″E)
Duration: 4 days
Length:
 44 km
Destination: Kahutea Col
(43°00’18.1″S 171°22’42.0″E)
Denivelation: 1600 m
Difficulty: very hard

Carrington Hut may not be particularly comfortable, but it provides everything to rest up for the next day’s hiking. From here we go up White River. At some point we reach the cable car. At this point we turn off the trail and continue up White River. It is close to the beginning of this river that Barker Hut is located, where we will spend the next night. As you gain altitude as you ascend, the stream becomes more rapid. In some places we pass rock thresholds with waterfalls. It’s almost certain that we’ll have to make our way through bushy vegetation, what the „kiwis” used to „bushbashing”.

Barker Hut is located on the moraine of White Glacier. Fortunately, on this steep ascent, we can find a path to climb to the destination. The shelter is tiny but has everything: a couple of bunk beds with mattresses, a table, a rainwater tank, an outhouse without a wall with a nice view of the valley. The place is managed by Canterbury Mountaineering Club, so it’s worth finding out on what conditions you can stay there for a night.

From here, it’s only a few hours of White Glacier ascent to Kahutea Col and then about two hundred meters of ascent to Mount Murchison. We ascend as high as possible along the side moraine. Before walking in the glacier, we put on crampons and tie ourselves with a rope. White Glacier covers many crevasses, so we go in a group and secure ourselves with a rope. Sometimes you have to climb with an ice axe. It’s hot and sunny in the valley, and winter climbing conditions here. We rest for a while on the pass, but the sun is really hard. Most of the prominent peaks in Arthur’s Pass are visible from Kahutea Col.

We go down the same path. You can try to climb Mount Murchison, but the ascent is quite tiring due to the icing of the slope and loose rock. It is worth taking care of proper belaying. It is the highest peak in the area. We return tired to Barker Hut. Nice to hide in a warm sleeping bag. At this altitude, it can be quite brisk at night. It will take all day for experienced hikers to return to Bealey Bridge from here.

Kahutea Col

4 days

44 km

Very hard

Top

Useful links

Komentarze

3 odpowiedzi

  1. Warto dodać, że na trekking w Alpach Nowozelandzkich należy odpowiednio się zaprowiantować. W przeciwnym razie będziemy skazani na głodówkę lub żywienie się owadami. Ruch na szlaku jest bardzo niewielki. Brak siedzib ludzkich sprawia, że jesteśmy zdani tylko na siebie. Nam nie starczyło jedzenia i byłam tak głodna, że chciałam żywić się owadami. serio serio.

  2. sprzedaz auta w n. zeelandii – moze nie byc slodko:

    konczylem wakacje w n.z w marcu, czyli ichniej jesieni, w christchurch. oczywiscie chcialem sprzedac auto, kupione tanio i raczej parchate. kupione z zalozeniem, ze oddam je na zlom. za zlomy placa roznie, ale max. okolo 300 nzd, w duzych miastach. na dlugo przed momentem pozbycia sie auta szukalem wszelkich mozliwych sposobow sprzedazy. i klientow. miejscowi sa kompletnie dolujacy, na ogloszenie – auto na sprzedaz – zawsze odpowiadaja pytaniem czy auto jest wciaz na sprzedaz, a po odpowiedzi potwierdzajacej milkna. wszyscy. takie zboczenie narodowe. jedna niemka w swoim ogloszeniu napisala: tak, auto jest na sprzedaz, tak, auto jest na sprzedaz. na pewno wciaz dostawala pytanie, czy auto jest na sprzedaz. w miedzyczasie sprzedalem kola, na ktorych byly dobre opony, zamieniajac sie na lyse. probowalem sprzedac akumulator, jako ze mialem drugi, slaby, ktory juz nie chcial krecic po nocy z przymrozkami. ten slaby wystarczyl, zeby dojechac na zlom. zapomnialem, ze mam dobry bagaznik dachowy, i ze moge go sprzedac – do dzis sie pukam po glowie. tak wiec sprzedawalem co sie dalo po kawalku. oczywiscie przy okazji sprzedazy wszelkiego sprzetu kampingowego i wszystkiego, co bylo sprzedajne. a w n.z., krolestwie shit,u, wszystko jest. w christchurch pojechalem na auto gielde dla backpackersow. po lecie, czyli na koniec sezonu, bylo tam kilkanascie vanow, wartych miedzy 6 a 15 tys. nzd. i nic innego. I ZERO KUPUJACYCH!!! zero. mniemniaszki, co to wylozyli taka kase na swoje autka, plakali, ze latwiej sprzedac auto na antarktydzie. a czego sie spodziewali kupujac auto? naiwne dzieci? nawet nie bylo tam sępow i naciagaczy, placacych po 500 dolarow za auto. jest ich w tym kraju mnostwo, mnie tez podchodzili z tak kosmicznymi propozycjami, ze ja bym nigdy takiego oszustwa nie wymyslil. np. : zostaw mi auto i upowaznij do sprzedazy, a jak go sprzedam, to ci wysle kase gdziekolwiek w swiecie. i kilka innych, co juz nawet wole nie pamietac.
    konczac wakacje, chcialoby sie pozbyc auta w przeddzien wylotu. a to jest nieosiagalne, jesli chce sie sprzedac. jak sie sprzeda wczesniej, to trzeba , przez nie wiadomo ile dni, spac w hostelu. ( w ch.ch. noc w hostelu dochodzila do 100 nzd., w izbie zbiorczej troche taniej) wiec sie trzeba kisic w miescie, nie wiadomo po co, w syfie, tracic czas i pieniadze. bez sensu. a jak sie nie sprzeda? porzucic na parkingu przed lotniskiem? niektorzy to proponowali. ale 15 tys. nzd szlag trafia. tez bez sensu.
    dalem za swojego parszka 850 dollar, troche w nim musialem dlubac, przywiozlem sobie podstawowe narzedzia. musialem zmienic opony, bo zdarlem na szutrach do drutow. oczywiscie ze zlomu. tak ze dolozylem pare stow na rozne czesci. na zlom oddalem go za 300, za kola wzialem 150. spalem w nim do ostatniej chwili, ze zlomu pojechalem prosto na lotnisko. ogolnie, nie wydalem na spanie ani jednego centa przez kilka miesiecy. oczywiscie wydalem na benzyne, bo zeby znalezc miejsce na noc, czasem trzeba bylo duuuuzo sie najezdzic.
    a adolfki z gieldy dla backpackers? nie mam pojecia, ale ich zalamane miny i wyparowana buta byly slodkie. tudziez ich glupota, bezdenny brak wyobrazni. das ist keine deutschland, madchen. angielski swiat nie dziala po niemiecku, a autka do oszustow po 5 stów! albo zostawione przed lotniskiem….

  3. n.z. 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
    wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
    co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *