Matterhorn to nie tylko góra, ale i legenda, a nawet – marzenie. Dla większości pasjonatów gór ma w sobie coś z magii. Wejście samemu na Matterhorn wymaga odpowiednich przygotowań, aklimatyzacji, ogromnej siły woli, zdrowia, a przede wszystkim szczęścia. Bo ten alpejski szczyt jest kapryśny. Potrafi na długie godziny zaciągnąć zasłonę z burz i wichrów. I nikt wtedy nie da rady zakłócić jego samotności. Czasem przepuści na szczyt zupełnego nowicjusza, a wytrawny alpinista będzie musiał odejść z kwitkiem. Ta loteria jest częścią legendy dla wielu najpiękniejszego szczytu w Alpach.
Przygotowania do wejścia na Matterhorn
1
Q: Mówiłeś w swoim filmie z Matterhorn’a, że trzeba mieć doświadczenie w skale, żeby wspiąć się granią Hornli. Czy tatrzańskie graniówki typu grań Kościelców, czy też właśnie Martinovka są według ciebie wystarczające, czy też miałeś na myśli stricte pionowe wyciągi?
A: Miałem na myśli i graniówki, i pionowe wyciągi. To w przypadku wejścia solo i bez asekuracji. Myślę, że za przewodnikiem i na linie nie trzeba mieć dużo doświadczenia. To na pewno jest długa droga alpejska, miejscami z dużą ekspozycją, z trudnościami także powyżej 4000 m, z oblodzonymi odcinkami mikstowymi.
2
Q: Wejść bez liny, czy lepiej zabrać ze sobą? Czy konieczne są zjazdy, czy można sobie poradzić bez?
A: Trochę błądziłem po drodze, ale w górę znacznie łatwiej znaleźć drogę niż w dół. Dlatego wygodnie mieć linę, jeżeli podczas zejścia się zabłądzi. Raz dotarłem na półkę nad przepaścią, zjechałem 20 metrów w dół i droga sama się znalazła. Będzie wygodniej ze zjazdami. Na grani są miejsca przygotowane do zjazdów. Linia zjazdów prowadzi trochę inaczej niż droga na szczyt. Górę trzeba znać, więc z tego raczej korzystają przewodnicy. Ja miałem ze sobą 40m i wystarczyło. Da się zejść bez zjazdów, ale będzie dłużej i trudniej. Są ze trzy miejsca techniczne i kilka miejsc, gdzie łatwo się zgubić i wtedy lepiej zjechać niż błądzić.
3
Q: Jakie szczyty najpierw byś polecił, by przygotować sie do Matterhorna?
A: Ja bym się czuł tam komfortowo po kursie taternickim zimowym oraz po wejściu np. na Grossglockner i Mont Blanc.
4
Q: Czy dla kogoś kto chodził tylko po Tatrach i Beskidach, Matterhorn jest możlliwy do zrobienia, czy powinienem zacząć od czegoś prostszego?
A: Czy wspinasz się w Tatrach? Najłatwiejsze podejście na Matterhorn przez Hörnligrat jest drogą wspinaczkową. Czułbym się komfortowo na Matterhornie po wejściu np. na Grossglockner i Mont Blanc. Myślę, że dobrze też zrobić kurs taternicki.
Na górę ⬆
Trudności na grani Hornli na Matterhornie
1
Q: Nie wiem, czy wspinałeś się w Tatrach, ale jeśli tak, to jak byś porównał grań Hornli, do na przykład drogi Martina na Gerlach?
A: Podobne trudności. Długość też pewnie podobna, chociaż grań na Matterhorn idzie przez cały czas w górę. Dość często płyty układają się po skosie w dół, więc trochę na tarcie. Tego lata, kiedy się wspinałem, już powyżej 4000 m droga była mikstowa. Można też odczuć wysokość, jeżeli będziesz się wspinał bez aklimatyzacji. Odcinki ze sztucznymi ułatwieniami są znacznie trudniejsze niż na drodze Martina.
2
Q: Grań Hornli ma wycenę III+, ale jak to się ma do zamontowanych lin poręczowych? Czy ta wecena uwzględnia także sztuczne ułatwienia? Ponoć liny są w najtrudniejszych miejscach, co pozwala je łatwiej pokonać, polegając w większym stopniu na sile rąk. Tłumaczę to sobie w ten sposób, że gdyby nie korzystać z poręczówek, to trudności techniczne mają wycenę III+.
A: Odcinki ze sztucznymi ułatwieniami trzeba pewnie wyceniać w skali dróg via ferratowych, np. B/C i miejscami D. Odcinki wycenione na III+ są bez lin poręczowych i drabinek. Najtrudniejszy odcinek bez ułatwień to połoga ściana z małymi stopniami tuż pod schroniskiem pośrodku grani. Liny i drabinki można pokonać jak trasy via ferratowe. Bez sztucznych ułatwień to by było jak trudności np. na Sprężynie na zachodniej ścianie Kościelca lub Prawych Wrześniakach na Zamarłej Turni. W jednym miejscu jest zaporęczowane wyjście w przewieszeniu i trawers na płycie, w innym miejscu jest wisząca drabinka w przewieszeniu.
Na górę ⬆
Wejście samemu na Matterhorn
1
Q: O której startowałeś spod schroniska by być sam na szczycie?
A: Tak, byłem sam na szczycie. Celowo pojechałem w czasie pandemii i udało się. Ruch turystyczny był mocno ograniczony. Myślę, że teraz nie tak łatwo wejść czekania w kolejce.
2
Q: Czy warto wyjść nocą jeszcze przed grupami? Czy będzie problem ze znalezieniem drogi?
A: Kiedy wychodzisz ze schroniska, to najpierw wypuszczają przewodników. Trudno wyjść przed nimi. Ale, jeżeli będziesz startował z dołu, powinno się udać. Wyszedłem tuż za grupami z przewodnikami, ale nie było tak ciasno. Ja, żeby nie błądzić po ciemku, wszedłem pierwsze kilkaset metrów przewyższenia dzień wcześniej. Wiedziałem, jak iść w nocy, żeby nie zabłądzić przed wschodem słońca. Wtedy wygodniej spać w schronisku, żeby nie robić długiego podejścia dwa razy. W środku sezonu powinno być łatwiej zejść za przewodnikami. W pandemii schodziłem sam i trochę błądziłem między skałami. Po około godzinie podejścia od schroniska będziesz mijał stację do pomiarów meteorologicznych. Za tą stacją jest pionowe podejście. Po podejściu zobaczysz na kamieniu czerwoną strzałkę, wskazującą drogę. Postaraj się zapamiętać to miejsce. Przy zejściu miałem problem je odnaleźć.
3
Q: Ile zajęło ci wejście na szczyt?
A: Wyszedłem o 4:30 rano i na szczycie byłem około 9:00.
4
Q: Czy przez cały rok zalega tam śnieg? Kiedy założyć raki?
A: Tak. Zazwyczaj powyżej około 4200 m trzeba założyć raki. Zdarzają się wyjątki, bo w sierpniu 2021 r nie było na grani śniegu. Traktowałbym to jako odstępstwo od reguły. Z roku na rok coraz mniej śniegu w Alpach, więc może niebawem wystarczy gramolić się tam w butach podejściowych.
5
Q: Ponoć przewodnicy zalecają krótki czekan z powodu dużego nachylenia tego pola śnieżnego pod szczytem. Mam coś takiego, jak aluminiowy czekan 45 cm. Wydaje się idealny, bo leciutki i krótki. Z drugiej strony chciałbym, abyś odniósł się do informacji o tym nachyleniu ostatniego odcinka. Faktycznie na filmach z helikoptera (takich bez szerokokątnego obiektywu), czy też na Google Earth wygląda strasznie stromo, jakby nawet pod 60 stopni. Jest tam podobo poręczówka za poręczówką, także raczej nie ma problemu, oczywiście poza mocnym obciążeniem ramion. Tyle, że na samym końcu poręczówki się kończą i jest fragment nie ubezpieczony. Czy tam nachylenie maleje? Bo nie widać tego na filmach. Ponadto, jeśli jest tam tak stromo, to czemu nie wziąć dziabek? Nie widziałem nikogo z nimi na filmach wspinaczy.
A: Myślę, że dobrze to opisałeś. Też miałem ze sobą lekki aluminiowy czekam i to wystarczyło. Mnie dużo pomogły dobrze dopasowane raki. Na Matterhorn miałem najlżejsze na rynku buty z rantem po obu stronach, żeby przytwierdzić lekkie raki automatyczne. Tak, pod koniec kończą się liny poręczowe i trzeba podejść po stromo nachylonym śniegu. Najpierw podchodzi się zakosami, a potem granią, gdzie nachylenie jest mniejsze. W sezonie na szczęście śnieg jest dobrze ubity przez wspinaczy i są nawet wydeptane stopnie. W miejscach, gdzie spod śniegu wystaje skała, trzeba się trochę pogimnastykować, a na bardziej stromych odcinkach podeprzeć czekanem. Gdyby podejście nie było wydeptane, to wziąłbym ze sobą przynajmniej jedną dziabę. Może poza sezonem warto mieć ze sobą czekan techniczny.
6
Q: Czy warto podczas zejścia stosować zjazdy? Jeśli kopuła szczytowa jest prawie cała zaporęczowana, to chyba szybciej zejść trzymając się tychże lin. Pierwszy zjazd chyba można zrobić już, gdy nie ma jeszcze poręczówki, widziałem to na jakimś filmie. Jest jakieś kolucho, czy coś. Później już cały czas liny. Jeśli jednak zjazdy mają sens, to podobno lina 40 m wystarczy. Czy to prawda? Ponadto, czy 30 m będzie na pewno zbyt krótka? Mam i jedną i drugą, ale 30 m jest cieńsza i dużo lżejsza, więc byłaby wygodniejsza dla mnie.
A: Tak, 40 m liny wystarczy. Wydaje mi się, że 30 m będzie za mało. Jeżeli zabłądzisz, to trzeba będzie zjechać więcej. Zauważyłem, że przewodnicy schodzą trochę inaczej niż wchodzą. Co jakiś czas do skały są przytwierdzone kolucha lub zwykłe pionowe pręty. Wydaje mi się, że szybciej czasami zjechać, niż męczyć się z linami. Miejscami z góry wszystko wygląda stromiej i nie widać lin w skale. Podczas zjazdów mniej też się męczysz. Ja zjechałem chyba pięć razy podczas całego zajścia, ale w jednym miejscu bez liny byłoby mi ciężko. Zabłądziłem i zaczynało padać.
7
Q: Czy zejście jest bardziej wymagające i niebezpieczne?
A: Mnie zejście zajęło więcej czasu. Zawsze jest lina w bardziej technicznym terenie. Łatwo zabłądzić, schodząc w dół.
8
Q: Czy faktycznie można dostać w głowę rakiem osoby spuszczanej przez przewodnika, który baczy tylko na bezpieczeństwo klienta? Naprawdę aż tak nie uważają? Czy fatkem jest, ze mają dosłownie pierwszeństwo przed osobami idącymi w górę? Myślę też, że często przewodnik może nie widzieć takiej osoby, bo chyba opuszcza klienta, jakby z górnego stanowiska, po prostu oplatając linę o pręty, a potem sam schodzi. Musiałby mu klient krzyknąć, że na przykład ktoś właśnie podchodzi poręczówką i żeby poczekał, ale pewnie tak nie robią…
A: To ciekawe zagadnienie. Wchodziłem na Matterhorn w czasie pandemii i nie było tak dużo ludzi w ścianie. Mogę podzielić się pewnymi doświadczeniami z Grossglocknera. Jest cała masa ludzi, którzy chcieliby wejść na Grossglocker lub Matterhorn, ale wahają się, bo nie czują się pewnie w skale, bo nie mają doświadczenia. Dlatego decydują się spróbować z przewodnikiem. Zazwyczaj mają mniejsze umiejętności w posługiwaniu się takim sprzętem zimowym jak raki lub czekan. Należy oczekiwać, że skupią się na swoim bezpieczeństwie, nie koniecznie zważając na innych wspinaczy. Nie ma się co dziwić. Na Grossglocknerze spotkałem wielu turystów z przewodnikami. Rozpychali się na szlaku, nie czuli się pewnie w trudnościach lub eksponowanym terenie, wolno się poruszali. Raz wspinałem się zacięciem i z góry właśnie schodził jeden wspinacz z przewodnikiem. Nie patrzył pod nogi i nadepnąłby mi rakami na dłoń. W ostatniej chwili zabrałem rękę. Szaleństwo. Myślę, że na Matterhornie w środku sezonu może być podobnie. Na szczęście zjazdy zazwyczaj nie są dokładnie w tej samej linii co podejście.
9
Q: Ile według ciebie powinno zająć podejście do Solvayhütte, aby dalsza wspinaczka miała sens? Ktoś twierdził w sieci, że dwie godziny, ale są z kolei tacy, którym to zajęło dłużej i atak szczytowy się powiódł. Ponadto większość wspinaczy pewnie zwalnia ponad czterech tysięcy z powodu tlenu.
A: Zerknąłem właśnie na ślad z GPSa i z Hörnlihütte wyszedłem o 4:30, przy Solvayhütte byłem o 6:30, a na szczycie postawiłem stopę o 8:50. Myślę, że można wchodzić dłużej. Wszystko zależy od warunków pogodowych. Tego dnia, kiedy wchodziłem na szczyt po południu padało i była burza. Ostatnią godzinę schodziłem do schroniska przy lekkiej mżawce. Jeżeli dobra pogoda trzymałaby przez cały dzień, to nie widzę problemu, żeby wejść później na szczyt. W Alpach w środku lata dość często po południu zbierają się chmury. Przewodnicy wchodzą i schodzą jak najszybciej, żeby w przypadku załamania pogody nie mieć problemów z mniej doświadczonymi klientami. Starają się do 13:00 być już na dole.
Na górę ⬆
Film z solowego wejścia na Matterhorn
Na górę ⬆