W górach jest coś takiego, co niweluje wszelkie bariery społeczne. Niezależnie od wyznania, rasy, orientacji czy statusu społecznego każdy poda pomocną dłoń i wesprze na szlaku. Stanowią pewnego rodzaju enklawę, która pozwala zapomnieć o troskach i cieszyć się życiem.
Patrząc ze szczytu wszystko wydaje się odległe. Gdzieś w dolinie stado owiec przemieszcza się w poszukiwaniu kępy soczystej trawy, kolonie porostów tworzą chaotyczne mozaiki na zimnej skale, a promienie jesiennego słońca przebijają się przez z rzadka rozrzucone na niebie obłoki, żeby zaraz potem odbić się w tafli krystalicznie czystego górskiego stawu. Harmonia, spokój i piękno dzikiej natury.
Wybierz górę...
Mt. Moldoveanu, Rumunia
Na szlak w Górach Fogarskich zabraliśmy ze sobą cały pojemnik sarmali, które w połączeniu z rumuńskim piwem Ursus były idealnym zwieńczeniem męczącego dnia. Najlepsze w okolicy robi babcia Ionuta, u którego gościliśmy na weselu w jednym z małych miasteczek pośrodku Rumuni. Prawdą jest, że smak nie jest tym, co czujemy na języku, ale również tym co widzimy i w jakich okolicznościach to spożywamy. Sam nie wiem, czy uda mi się kiedykolwiek zjeść lepszego sarmala. W odróżnieniu do polskich gołąbków lubię w sarmalach ten kwaskowy smak liści kapusty, który idealnie się komponuje z browarem.
Aconcagua, Argentyna
Podczas samotnej wyprawy na dach Ameryki trafiłem do serca Andów, gdzie próbowałem soczystej patagońskiej wołowiny, nasączałem się winem Malbec z Mendozy, gdzie przy wspólnym yerba mate poznałem wyjątkowych ludzi, w których żyłach płynęła indiańska krew oraz gdzie słodkim dulce de leche rekompensowałem uczucie odrętwienia podczas aklimatyzacji oraz trudy surowego życia obozowego. Szczególnie zapamiętałem Mauricio, którego poznałem w bazie Plaza de Mulas. Ponad wszystko cenił sobie dobre towarzystwo, spokój i smak yerba mate, dlatego też wolał podziwiać zachód słońca ze swoją dziewczyną zamiast pomagać kolejnemu turyście, który nieudolnie starał się rozstawić namiot na kamienistym podłożu.
Denali, Stany Zjednoczone Ameryki
Spakowałem plecak i wybrałem się w pełną zaskakujących przygód wyprawę na najwyższy szczyt Alaski i Ameryki Północnej – Denali. Jak każda wyprawa w góry wysokie również i ta wymagała sporego przygotowania. Składały się na to: kompletowanie ekwipunku, trening fizyczny, formalności związane z pozwoleniami i wizami, przestudiowanie obranej trasy, analiza ryzyka w górach i w podróży, ubezpieczenia, transport itp. Wyprawa pozwoliła mi doświadczyć, jak „białe noce” wpływają na proces aklimatyzacji powyżej 5000 m oraz przekonać się, że sanki służą nie tylko do zjazdów z górki, ale również do transportu sprzętu i prowiantu potrzebnych do przetrwania wysoko w górach. Nie wszystko jednak da się przewidzieć i o mały włos wyprawa nie zakończyła się fiaskiem, kiedy podczas lądowania na lodowcu jedna z płóz Cessny zapadła się w topniejącym śniegu i nie doprowadziła do uszkodzenia samolotu.
Pico del Teide, Hiszpania
Dla wielu może być niespodzianką, że najwyższy szczyt Hiszpanii nie znajduje się w Europie, ale na Teneryfie, która znajduje się w archipelagu Wysp Kanaryjskich. Pomimo iż szczyt ma niespełna cztery tysiące metrów, to wejście na niego może stanowić nie lada wyzwanie. Rano jesteśmy jeszcze w domku na plaży, a popołudniu zmagamy się powyżej trzech tysięcy metrów z pierwszymi objawami choroby wysokościowej. Do dzisiaj nie zapomnimy, kiedy organizm tuż przed szczytem po prostu odmówił posłuszeństwa, kiedy ledwo powłóczyliśmy nogami, żeby dostać się na skraj cuchnącego siarką krateru wulkanicznego.
Noszak, Afganistan
Afganistan jest od dziesięcioleci targany wojnami, gdzie niestabilna sytuacja polityczna i ciągłe zagrożenie atakiem terrorystycznym blokują rozwój turystyki wysokogórskiej. Pojechałem w rejon Korytarza Wachańskiego, aby sprawdzić, czy jest jeszcze możliwe wspinać się bezpiecznie w afgańskim Hindukuszu. Udało mi się dotrzeć do Wachanu, poznać odrobinę kulturę Wachów, podszkolić się w języku wachi podczas górskiej wędrówki u boku pasterzy, a na koniec wejść solo na najwyższy szczyt Afganistanu – Noszak, który liczy sobie 7492 m. Podczas trekkingu razem z góralami spaliśmy pod gołym niebem, przygotowywaliśmy razem posiłki, szliśmy po wąskiej ścieżce przez pola minowe oraz żartowaliśmy. Śmialiśmy się do rozpuku, kiedy im opowiedziałem o zimnej jaszczurce, która w nocy skoczyła mi na twarz, a potem wcisnęła się do ciepłego śpiwora.
Wielka Rawka, Polska
W Bieszczadach rozwinęliśmy niemalże do perfekcji tzw. górską gastro-turystykę. Wspinaliśmy się na Wielką Rawkę, żeby potem w ekspresowym tempie zbiec Działem prosto do Wetliny na chrupkiego „naleśnika giganta”. Najważniejsze, żeby dobrze się przy tym zmęczyć i zgłodnieć jak bieszczadzki wilk. Wtedy zmutowany i wyrośnięty na proszku do pieczenia naleśnik najlepiej smakuje. Zwieńczeniem tej dewiacji turystycznej jest położenie na wysmażonym cieście warstwy kwaśnej śmietany, posypanie cukrem pudrem i przykrycie pierzyną świeżych jagód. Pychota!
Pik Lenina, Kirgistan
Pik Lenina znajduje się na granicy Tadżykistanu i Kirgizji. Po stronie tadżyckiej szczyt oficjalnie nosi inną nazwę, ale w krajach byłego bloku wschodniego nadal kojarzy się z jednym z ojców rewolucji październikowej. Przez wielu uważany jest za najłatwiejszy siedmiotysięcznik, jednak nie dajmy się zwieść nagłówkom gazet i zuchwałym wypowiedziom. To właśnie pod Pikiem Lenina miała miejsce największa tragedia górska, kiedy 43 wspinaczy zginęło na skutek wywołanej trzęsieniem ziemi lawiny. Ja zaś nigdy nie zapomnę nagłego nasilenia się choroby wysokościowej i obrzęku mózgu u mojego partnera wspinaczkowego. Bez doraźnej interwencji medycznej wyprawa mogła zakończyć się tragicznie.
Magurki, Polska
Góry to nie tylko spękane lodowce, surowe skały, brak tlenu i srogie łańcuchy górskie, to także piękno, natura i spokój. Kiedy mamy ochotę odpocząć od zgiełku miasta i mediów społecznościowych, jedziemy w Gorce, wchodzimy na Magurki, siadamy na pniu obalonego drzewa i podziwiamy panoramę Tatr, popijając herbatę w nalewką wiśniową. Potem wracamy do naszej chaty na Holinie, rozpalamy w piecu i smażymy na patelni grzanki z kiełbasą i czosnkiem.
3 Responses
Wszystkie góry ważne, ale ta ostatnia chyba najważniejsza się wydaje z całego zestawienia:-))
W takich momentach cieszę się, że blog ma więcej niż jeden rok. Wtedy byłoby mi trudno się zdecydować na tylko jedną. Na pewno Noszak jest bezprecedensowym osiągnięciem, ale Magurki też przywołują wyjątkowe wspomnienia. 🙂
Piękny wiek bloga i piękne górskie zdobycze! 🙂 To, co urzeka mnie w górach, to połączenie dwóch kontrastów – z jednej strony ogrom i majestat, z drugiej – momenty, miejsca, widoki kameralne, na swój szczególny sposób przytulne… Widać to też na Waszych zdjęciach… Wszechogarniający majestat gór, a wśród niego drewniany budynek schroniska, niemalże mała chatka wobec tego ogromu, z nastrojowym okienkiem i kubkiem gorącej herbaty… Albo łąka, na której można się rozłożyć i ogrzać w słońcu dnia… Gratuluję rocznicy i imponującej kolekcji wrażeń! 🙂