Wchodzę w ten roztańczony w refleksach świetlnych pył i przed moimi oczami ukazuje się duży dzieciniec wypełniony ludźmi. Tutaj nikt szczególnie nie zwraca na mnie uwagi. Mężczyźni w różnym wieku wykonują jakieś na pozór monotonne czynności. Trudno mi od razu skupić się na jednym punkcie. Trochę tak jak z mechanizmem zegarka, gdzie każdy element z osobna wykonuję drobną jednostajną czynność, która potem przedkłada się na zsynchronizowaną pracę całego układu. I tak już od wielu pokoleń, nieprzerwanie. Na zewnątrz, z drugiej strony ksaru znajduje się tętniąca życiem pracownia garncarska na świeżym powietrzu.
Glina
Zapach jaskrawych promieni słonecznych, kolor wiatru mimowolnie hulającego po dziedzińcu, szum mokrej gliny ze wszystkich stron drażnią moje zmysły. Niepewnym krokiem wychodzę na otwartą przestrzeń. Drobne ziarnka piachu ocierają się o podeszwę buta. Niczym nieskrępowane trzeszczą, szeleszczą, kołtunią się na wszystkie strony. Szorstkie jak klimat na pustyni włókna dżelaby nieprzyjemnie ocierają się o nagie kostki i nadgarstki. Oto tu jestem a suche życie pustyni wokół mnie. Gładka mozaika wszelkich odcieni szarości, brązu i żółci.
W lepkim dole bulgocze powoli wysychająca maź, jednolita konsystencja minerałów wyrwanych z objęć Ziemi. Tworzy na powierzchni spójny gliniany film, w którym przegląda się słońce w zachwycie wobec ludzkiej myśli twórczej i artystycznej. Płynna glina jest tylko odrażającą substancją przypominającą w formie śmierdzące fekalia. Wszakże jak wspaniałym jest stworzeniem człowiek, który potrafi wydobyć z chaosu subtelną formę i sięgnąć w swoim artyzmie gwiazd?
Forma
Misterny proces tworzenia formy z bezkształtnej gliny jest doskonalony przez człowieka od pokoleń. Jednakże prostota w dawaniu tchnienia nieożywionej materii jest zachwycająca. Wydarta z łona Ziemi materia na nowo ożywa delikatnie muśnięta palcami artysty pchanego sprawczym zamysłem. Najpierw z dołu wyłania się obła masa, która jeszcze nie wie, że za moment uzyska tożsamość. Sprawne dłonie kreatora mierzą, dzielą i wstępnie formują. Jeszcze tylko zanurzyć ręce w zimnej wodzie i możemy rozpocząć taniec.
W tanecznym wirze artysta garncarz oraz obła forma łączą się i w takim uścisku powstaje nowa struktura. Przez pewien czas bezkształtna forma opiera się, by zaraz potem posłusznie ugiąć się i pozwolić tchnąć w siebie nowe życie w tej krótkiej chwili. Jednakże w nowej formie nadanej artystycznym lub rzemieślniczym tchnieniem także i część twórcy zostaje zamknięta, zasklepiona wewnątrz. Taki drobny życiodajny pierwiastek, który uchodzi odmierzając czas do zakończenia żywota artysty i w nieśmiertelny sposób pozostaje w nowym kształcie. Życie z każdego z nas uchodzi i tylko w naszych rękach jest to, czy odejdzie zapomniane, czy pozostanie zamknięte nowej formie będącej zamysłem i odzwierciedleniem tworzącego.
Wzór
Jednakże kształt to nie wszystko, także i odrobina finezji jest dodana przez wypracowane przez stulecia wzornictwo. Nic nie powstaje za sprawą tylko jednej osoby. Umiejętności są przekazywane i dopieszczane przez pokolenia. Jednakże to artysta ma ostateczne zdanie i to on przekazuje część siebie. Ileż jednak istnień przyczyniło się do tego, że tu i teraz tworzy niezapomniane formy, tego nie jest w stanie powiedzieć nikt. Każda drobna kropla barwnika misternie nałożona na wymuskaną dłońmi powierzchnię gliny to wiedza, kultura, sztuka przekazywane z dziada pradziada.
Na koniec delikatną strukturę i subtelne zdobienie trzeba utrwalić w piecu garncarskim tak, żeby każdy, kto przejdzie obok mógł zachwycać się i pochylić głowę nad tym tchnieniem artystycznym, uosobieniem namiętności, miłości i przywiązania. Namiętności w tworzeniu, miłości do darów ziemi i przywiązania to tradycji. I tak powstaje oto coś nowego, coś unikatowego, coś bezcennego. Za każdym puknięciem w twardą glinianą powierzchnię odzywa się szlachetne serce dopiero co powołane do istnienia. Niech dobrze służy i niesie echo swojego stwórcy i artysty przez pokolenia.
Poczytaj więcej na blogu o wyprawie Maroko 4×4.
4 Responses
Piękna, misterna robota. Z tego co widzę, talerze malowane są farbą ze strzykawki, nie pędzelkami. Trzeba mieć wyczucie!
Zawsze chciałam się zmierzyć z gliną. Pierwsze próby byłyby pewnie dość żałosne, ale pewnie każdy początkujący ma z tym problem. Może to dałoby mi jakieś konkretne wyobrażenie, ile pracy rzeczywiście trzeba włożyć w pozornie prostą, glinianą miseczkę 🙂
Wygląda na dość trudne zadanie ulepić takie arcydzieło i do tego jeszcze je udekorować. Fascynujące, że z takiej mazi wychodzi coś tak wspaniałego 🙂
Może to nie to samo co w Maroku ale na Woodstocku w Kostrzynie nad Odrą co roku można spróbować swoich sił w ceramice. Oj, nie jest to łatwe.