Znaleźć chwilę i sposobność, żeby się zatrzymać i spojrzeć w siebie – nie jest łatwo. Zrozumieć, dlaczego jest się tu i teraz – jeszcze trudniej. Wszystko to wydaje się jeszcze bardziej odległe z perspektywy wyobrażenia świata w dziesięciu wymiarach. Wtedy kwestia przemijania i ulotności chwili, o którą człowiek tak usilnie walczy, wydaje się nieznacząca. Wystarczy już pięć (lub sześć) wymiarów, żeby zachwiać wyobrażenie naszej unikalności na przestrzeni dziejów.

Cause all my life is wrapped up in today
No past or future here

Rozmyślanie o przeszłości i przyszłości w takim ujęciu może co najwyżej przysporzyć bólu głowy. I tak właśnie człowiek stara się, w miarę swoich możliwości, zatrzymać czas, uwieczniając otaczającą przestrzeń ongiś na błonie światłoczułej, a dziś pokonując barierę potencjału półprzewodników na matrycy aparatów fotograficznych. Tylko tyle zostało, jeżeli nie ma możliwości zaistnieć przynajmniej w pięciu wymiarach, taka kartka z podróży.

I odtąd kąpałem sie w wielkiej pieśni Morza,
Przesyconej gwiazdami, śpiewanej jak muzyka,
Pożegnałem toń modrą, gdzie pośród bezdrorza
Zadumany topielec niekiedy przemyka.

No, ale ból głowy to nic przyjemnego. Przestać wracać i dążyć, być niczym niezmąconym na otwartej przestrzeni, kołysanym przez fale wielkiej pieśni.

Zobacz także