Żywcem z książki
Następny dzień wita mnie bardzo leniwie. Kto wie, czy gdyby nie słońce robiące z wnętrza namiotu istny piekarnik, nie spałbym do późnego popołudnia. Dzisiaj zdecydowanie mniej wieje, więc nie waham się wpuścić odrobinę świeżego powietrza do środka. Pomiędzy smętnymi pohukiwaniami wiatru słyszę też stukanie metalu. To ekipa z obozowiska zwija namioty. Jak to oznajmił wcześniej Alan, przenoszą się wyżej kilkaset metrów, żeby zaatakować szczyt jutro z Colery. Nie interesuje mnie szczególnie, co się dzieje na zewnątrz. Drzemię, uzupełniam płyny i od niechcenia czasem podnoszę głowę, żeby obrócić się na drugi bok. Przychodzi jednak w życiu każdego alpinisty moment, kiedy parcie na pęcherz nie pozwala skupić myśli i zmusza do wygramolenia się z pieleszy. Prędzej czy później i mnie to dopada. Idę na spacerek.
Więcej o książce
W książce zabiorę Cię do serca Andów, gdzie sprawdzimy smak patagońskiej wołowiny, którą popijemy winem z Mendozy, gdzie przy wspólnym yerba mate poznamy wyjątkowych ludzi, w których żyłach płynie indiańska krew oraz gdzie słodkim dulce de leche zrekompensujemy trudy surowego obozowego życia. „Aconcagua. W cieniu Śnieżnego Strażnika” to relacja z solowej wyprawy na najwyższy szczyt południowej hemisfery; opowieść o wyzwaniu, ale bez nadęcia, z lekką narracją i z przymrużeniem oka.
Więcej o autorze
Kim jestem? Entuzjastą gór, miłośnikiem górskich przygód, może podróżnikiem? Jestem sobą. Na co dzień z pasją i nieprzerwanie od sześciu lat prowadzę tego bloga podróżniczego Kartka z Podróży. W grudniu 2015 roku samotnie wszedłem na Aconcaguę – najwyższy szczyt półkuli południowej (6961 m n.p.m.), co dokładnie opisałem w swojej pierwszej książce „Aconcagua. W cieniu Śnieżnego Strażnika”. Myślę, że możesz mnie poznać, kiedy pójdziemy razem w góry. Dlaczego nie na Aconcaguę? (-:
7 Responses
-15?!
I buty dały radę przy takiej temperaturze, Hardkorze?:-)
Co miały nie dać? Pewnie, że dały! (-:,
Lubię połączenie słowa pisanego z wideo. Jak wrócę, to zaopatrzę się w Twoją książkę, tymczasem dzięki za filmik! Aż poczułam te mroźne klimaty 🙂
Szacun!:) W życiu najwyżej wdrapałam się na 4tys. metrów, więc tym bardziej podziwiam! 🙂 Na tej wysokości i w takim zimnie na pewno ciężko wytrzymać.
Jestem tutaj pierwszy raz, ale niesamowicie się cieszę, że poznałam Twój blog. Gratuluję odwagi, wytrwałości, upartości w dążeniu do celu.
Po tym, jak złamałam sobie nogę w górach, chciałabym dochodzić do formy również w górach! I czemu nie postawić sobie wysokiego, odważnego celu, jak Aconcagua? Pomyślę nad tym 😉
Dlaczego nie? Do odważnych świat należy. Przed wyjazdem przeczytaj książkę lub poczytaj na blogu, żeby zdecydować, czy to wyprawa dla Ciebie. Powodzenia! (-:,