Żywcem z książki

Rozumiem położenie andyjskich górali, gauchos lub azieros . Dopóki będzie popyt dyktowany przez tego typu usługi, dopóty biznes, choćby miał być prowadzony na gra-nicy moralności i etyki, będzie się kręcił. Sam przecież korzystam z usług transportowych. Nie wyobrażam sobie, że miałbym na własnych ramionach przetransportować trzydzieści parę kilogramów na górę do bazy, czyli obozu głównego, nazywanego tu Plaza de Mulas (4370 m). Biorąc pod uwagę brak aklimatyzacji oraz fakt, że wyprawa dopiero się rozpoczyna, nie mogę sobie pozwolić na przemęczenie organizmu. Od mojej kondycji zależy w dużej mierze powodzenie przedsięwzięcia. Nie wiem, w jaki sposób można byłoby ulżyć wyeksploatowanym zwierzętom i zarazem zapewnić godziwe wynagrodzenie poganiaczom mułów. Tylko sygnalizuję zagadnienie i pozostawiam to jako problem do rozwiązania.

Odtwórz wideo

Więcej o książce

W książce zabiorę Cię do serca Andów, gdzie sprawdzimy smak patagońskiej wołowiny, którą popijemy winem z Mendozy, gdzie przy wspólnym yerba mate poznamy wyjątkowych ludzi, w których żyłach płynie indiańska krew oraz gdzie słodkim dulce de leche zrekompensujemy trudy surowego obozowego życia. „Aconcagua. W cieniu Śnieżnego Strażnika” to relacja z solowej wyprawy na najwyższy szczyt południowej hemisfery; opowieść o wyzwaniu, ale bez nadęcia, z lekką narracją i z przymrużeniem oka.

Więcej o autorze

Kim jestem? Entuzjastą gór, miłośnikiem górskich przygód, może podróżnikiem? Jestem sobą. Na co dzień z pasją i nieprzerwanie od sześciu lat prowadzę tego bloga podróżniczego Kartka z Podróży. W grudniu 2015 roku samotnie wszedłem na Aconcaguę – najwyższy szczyt półkuli południowej (6961 m n.p.m.), co dokładnie opisałem w swojej pierwszej książce „Aconcagua. W cieniu Śnieżnego Strażnika”. Myślę, że możesz mnie poznać, kiedy pójdziemy razem w góry. Dlaczego nie na Aconcaguę? (-: