Niedaleko malowniczego miasteczka Potes, skrytego u stóp majestatycznych gór, Picos de Europa, położone jest Turieno. Miejsce nie znaczyłoby wiele na mapie Hiszpanii, gdyby nie XII-wieczny skarb regionu Kantabria – najstarszy w kraju klasztor Santo Toribio de Liébana, który nieprzerwanie funkcjonuje do dziś. Pierwotnie klasztor poświęcono Świętemu Marcinowi z Tours (ang. Sait Martin of Turieno), jednak w IX wieku kompleks sakralny zyskał nowego patrona. Czym trzeba sobie zasłużyć, aby żywot swój upamiętnić w tak doniosły sposób?

Święty Toribio, biskup Astorgi, w IX wieku n.e. przywiózł z Ziemi Świętej ważną relikwię – fragment lewego ramienia krzyża, na którym prawdopodobnie ukrzyżowano Jezusa Chrystusa. Lignum Crucis albo Vera Cruz do dziś znajduje się w klasztorze. Początkowo przechowywano go w Astordze, jednak ze względu na zagrożenie niesione przez inwazję Maurów, tę ważną dla Chrześcijaństwa relikwię przeniesiono do ukrytego w górzystym terenie klasztoru w Turieno.

Rok Jubileuszowy Liébana

Przełomowym dla klasztoru rokiem był 1512, kiedy to papież Juliusz II wydał bullę, umożliwiając obchody roku jubileuszowego, wówczas gdy dzień Św. Toribio – 16 kwietnia – wypada w niedzielę. Tylko podczas Świętego Roku Wrota Przebaczenia (hiszp. Puerta del Perdón) pozostają otwarte i wstępując przez ich próg do wnętrza świątyni można uzyskać odpust zupełny. Decyzja Ojca Świętego umieściła Turieno obok takich świętych miejsc jak: Santiago de Compostela, Rzym, czy Jerozolima. Nic więc dziwnego, że klasztor Santo Toribio de Liébana zyskał znacznie na popularności i do dziś jest celem pielgrzymek Chrześcijan z całego świata.

Przyznam szczerze, że jest coś niezwykłego w obcowaniu z relikwią. Jej autentyczność co prawda pozostawia wiele znaków zapytania. Owszem, badania dendrologiczne w Madrycie potwierdziły wiek i pochodzenie drewna – jest to cyprys pochodzący z Bliskiego Wschodu. Ponadto fragment przywieziony przez Toribio posiada małe okrągłe wgłębienie będące najprawdopodobniej śladem po gwoździu wbitym podczas ukrzyżowania. Z początku ułamek drewna udostępniany był pielgrzymom, jednak relikwia zaczęła „topnieć” z zastraszającym tempie. W XVI wieku resztki relikwii (nadal to jednak spory kawałek drewna) oprawiono w srebrno-złoty krzyż, który dziś wystawiany jest do adoracji przez pielgrzymów. Dolny fragment krzyża (ten z otworem po gwoździu) odsłonięto tak, aby każdy, kto zechce, mógł go dotknąć.

Zapytacie, dlaczego jeszcze warto zawędrować w te strony?

Szlak pielgrzymi wiedzie przez najpiękniejsze zakamarki północnej Hiszpanii. Droga Północna do Santiago de Compostela była bardzo popularna w Średniowieczu, ze względu na bezpieczeństwo (inwazja Maurów). O tym, że północne rubieże Hiszpanii to teren nie tak łatwo dostępny dla intruza może świadczyć fakt, że Rzymianie podbijali region z ogromnym trudem formując hiszpańską prowincję Cesarstwa Rzymskiego, Hispania Tarraconensis. Nie bez przyczyny mówiono o pierwotnych grupach etnicznych zamieszkujących dzisiejszą Kantabrię, że siłę czerpali pijąc krew swoich rumaków.

Wędrówka wybrzeżem Hiszpanii to przede wszystkim wyciszenie i skupienie. Szmaragdowe łąki i błękit oceanu to doskonała terapia dla skołatanych nerwów a wysiłek fizyczny, to motywacja i determinacja dodająca sił także po zakończonej wędrówce. Ponadto umykając z dużych miast i skupisk miejskich zagłębiamy się w osady wiejskie wypełnione malowniczymi chatkami przycupniętymi na zielonych pagórkach lub skalnych klifach. Mamy zatem okazję aby przyjrzeć się prostemu życiu zwykłych ludzi, zbliżyć się do nich, po prostu być.