Widelcem po mapie trafiamy dziś do Kantabrii. Tym razem zajrzymy tam od kuchni. Nacieszymy oczy i kubki smakowe aromatami przeróżnych przeróżności, których nie sposób sobie odmówić, a ślinić się do nich będziemy ilekroć najdzie nas wspomnienie. Smacznego!

Klimatyczna restauracja w Potes

Cocido - aromatyczny kociołek

W Kantabrii możemy spotkać dwie wersje jednogarnkowej potrawy – cocido montañés i cocido lebaniego. Obydwie potrawy bazują na warzywach strączkowych – fasoli i ciecierzycy. Aromatu nadaje lokalne wędzone chorizo i kaszanka (morcilla).

Cocido montañés to bardzo sycące danie główne, serwowane na ciepło. Geneza potrawy sięga XVII w. Przyrządzano ją zimową porą, kiedy wilgotny i chłodny klimat Gór Kantabryjskich porządnie dawał się we znaki. Czym najlepiej rozgrzać kości, jeśli nie gęstym i aromatycznym daniem bogatym w proteiny? Podstawowym składnikiem jest duża biała fasola i zielona kapusta. Pozostałe składniki nadające potrawie aromat to compagno, czyli wieprzowe żeberka, podgardle, boczek, chorizo i morcilla, czyli odpowiednik kaszanki z ryżem.

Innym wariantem kociołka jest cocido lebaniego. Potrawa serwowana jest w dwóch etapach; najpierw osobno wywar z makaronem (przypominający pomidorówkę) a następnie ciecierzyca z mięsem i duszoną kapustą.

Diabeł tkwi w... chorizo, chorizo de Potes

Charakterystyczny smak zyskuje w procesie wędzenia w dębowym dymie na przemian z wietrzeniem i suszeniem. Tradycja wytwarzania chorizo sięga czasów Imperium Rzymskiego. W skład kiełbasy wchodzi  wieprzowina, boczek, sól, pieprz, papryka, czosnek, oregano i tymianek. Istotne jest to, że chorizo dojrzewa w naturalnych warunkach oraz poddawane jest procesowi wędzenia w dymie dębowym.

Morcilla - ciemniejsza siostra kaszanki

A może raczej… ryżanka? Podczas uboju i przetwarzania mięsa nic nie może się zmarnować. Obok chorizo de Potes, sera Picón i bimberku orujo, morcilla jest specjalnością regionu. Przeważnie serwowana jako składnik cocido. Składa się z wieprzowej krwi, chleba, ryżu zamiast kaszy gryczanej, mąki pszennej, cebuli i przypraw.

Ziołowa herbatka z przełęczy

Ciężkostrawną wieczerzę najlepiej popić herbatką z orujo – lokalnym winiakiem, odpowiednikiem włoskiej grappy. Herbata nosi nazwę té del Puerto (herbata z przełęczy). Napar ziołowy na bazie gojnika hyzopolistnego (sideritis hyssopifolia) doskonale komponuje się z aromatem orujo. Możecie wierzyć lub nie, napój stanowi doskonałe zwieńczenie sycącego posiłku.

Nie samym chlebem

Jeśli tak jak ja jesteście sernikożercami, o nie mogliście lepiej wybrać. Kantabria słynie z najlepszych serników w Europie. Jednym z wariantów deseru jest quesada pasiega. Nie ograniczajmy się na jednym. Restauracje oferują przeróżne wersje sernika. Na moim talerzu znalazł się również pudding ryżowy oraz lekkie i pieruńsko słodkie ciastka z Potes.

Kantabria-Kulinaria-(19)

Którędy do kuchni?

Oferta gastronomiczna Kantabrii jest bardzo bogata. Wiele restauracji w dużych miastach, takich jak Santander, może poszczycić się renomowaną gwiazdką Michelin. Nie ustępują im wiele małe restauracje w miasteczkach turystycznych, takich jak Potes. Mnie najbardziej urzekł wystrój odwiedzanych miejsc, np. słynna Bodega del Riojano ozdobiona jest beczkami po winie, których wieka udekorowali lokalni artyści. I tu trzeba wspomnieć, że niegdyś bodega, czyli piwnica z winem, była miejscem, gdzie kupowało się wino. Zanim opracowano metodę konserwowania wina, aby je zabutelkować, była to jedyna forma sprzedaży. Do dziś wiele restauracji nosi nazwę bodega, jednak straciła ona swoje pierwotne znaczenie.

Na zakończenie - zakąska!

Pincho oznacza po prostu wykałaczkę, szpikulec. Jest to sposób serwowania zakąsek przebitych szpadką, analogicznie do naszych imprezowych koreczków. Pinchos to charakterystyczne startery w północnej Hiszpanii: Kantabrii, Asturias, Kraju Basków czy Navarra. Przeważnie jada się je w towarzystwie przyjaciół w barach i tawernach jako przekąski. Mówi się, że pincho stanowią rodzaj towarzyskiego spoiwa, przez to, że właśnie spożywa się je grupowo. Od tapas odróżnię je fakt, że zamawiane są jako osobny posiłek, a nie podawane jako dodatek do alkoholu. I tu warto wspomnieć, że tapas, chociaż dziś w większych porcjach również serwuje się je na zamówienie, pierwotnie było darmowym poczęstunkiem. Zwyczaj serwowania zakąsek na wieku (tapas) przykrywającym naczynie z alkoholem wprowadził król Filip III, aby uchronić żeglarzy i żołnierzy przez zbyt intensywnym upojeniem alkoholowym. Niewykluczone, że  dana potrawa nazywana jest pincho w jednym lokalu, a w innym tapas.

Mnie najbardziej przypadło do gustu chorizo na ciepło (dobra alternatywa dla swojskiej kiełby na ognisko) popijane winem z regionu Rioja. Gdybym miała wybrać, czy Kantabria urzekła mnie swoim krajobrazem, czy szaleńczo dobrą kuchnią, zawahałabym się. Myślę, że jedno z drugim dobrze się uzupełniają czyniąc region idealnym miejscem zarówno na dłuższy urlop, jak i na krótkie weekendowe eskapady o podłożu gastroturystycznym 😉