Szczególny i niepowtarzalny charakter każdego kraju, każdej góry, każdej wyprawy niosą ze sobą konieczność ukierunkowanych przygotowań. To właśnie w przypadku większych wypraw górskich odpowiednie i poparte roztropnym planem przysposobienie w dużej mierze może zdecydować o powodzeniu. Z pewnością nie należy traktować z przymrużeniem oka wszelkich czynności organizacyjnych. Muszą one stanowić równie ważny element jak doświadczenie i sprawność fizyczna.
1. Zakupy
Warto jednak pamiętać, że w Kirgistanie bardzo trudno o sprzęt do kwalifikowanej turystyki górskiej, a o gazie do kuchenki można nawet zapomnieć. Jednakże wiele z takich rzeczy jak lina, raki, itp. można wypożyczyć od agencji turystycznych w Base Camp. W tym samy miejscu można także zakupić kartusze gazowe po w miarę przystępnej cenie.
Co się tyczy produktów spożywczych to wybór jest bardzo duży i niejednokrotnie ceny są niższe niż w Europie. Najbardziej wymyślne rarytasy spożywcze warto zakupić zawczasu w kraju, w resztę można się zaopatrzyć na pierwszym lepszym bazarku praktycznie w każdym mieście w Kirgistanie.
2. Transport
Podróżując taksówką po Kirgizji należy już na wstępie się przyzwyczaić, że umówiona wcześniej cena za przejazd z pewnością nie jest ceną ostateczną, że oprócz nas w umówionym miejscu wyjazdu stawi też się bliżej nieokreślona grupa interesantów chcących po kosztach przewieźć swoje graty, żony, dzieci, teściowe i kto wie jeszcze co. W końcu to my, turyści z dolarami, pokrywamy koszty związane z paliwem i amortyzacją pojazdu.
W Oszu na wstępie taksówkarz zaśpiewał 200USD od samochodu, ale to jest zdecydowanie za dużo. Po dłuższych pertraktacjach, machaniu rękami i tym podobnym zabiegom pozytywnie wpływającym na przebieg negocjacji skończyliśmy na 100USD za 5-cio osobowy samochód z pojemnym bagażnikiem.
Oczywiście ta cena nie zawsze musi być ostateczną. Trzeba być przygotowanym na dodatkowe negocjacje, które mogą albo uszczuplić lub zwiększyć zasobność naszego portfela. W naszym przypadku jeszcze trochę dopłaciliśmy 10USD, co w ostatecznym rozrachunku wyniosło nas 110USD za przejazd.
Jednakże warto mieć na uwadze, że nie trudno jest przejechać busem kursowym organizowanym przez agencje w cenie 25USD za osobę. Jeżeli jesteśmy w małej grupie, być może to okaże się lepszym rozwiązaniem. Droga pod samą Polanę Łukową w sezonie jest przejezdna nawet dla zwykłego samochodu osobowego.
3. Targowanie
Turyści dla Kirgizów są niczym chodzące skarbonki i trzeba się liczyć z tym, że w niektórych przypadkach ceny dla nas będą z góry lekko przesadzone. W takim przypadku znajomość cen, doświadczenie i targowanie z pewnością pozwolą nam wolniej uszczuplić zasobność naszego portfela. Negocjowanie cen jest wręcz koniczne w przypadku transportu taksówkami, z którego korzystają właśnie turyści.
Na zwykłych bazarkach raczej ceny są takie same dla Europejczyków jak i lokalnych mieszkańców. Na wszelki wypadek jednak warto się upewnić na stoisku obok, czy ceny interesujących nas produktów są podobne. Niewiedza czasem nas może sporo kosztować.
4. Aklimatyzacja
Ogólnie jest przyjęte, że już powyżej 2500-3000m n.p.m. należy zdobywać wysokość powoli i odpowiednio rozłożyć na kilka dni, a różnica wysokości między kolejnymi noclegami nie powinna przekraczać 300m. Pokonywanie większych różnic wysokości podczas podejścia nie powinno stanowić dla większości problemu, ale na noc należy wrócić na wysokość nie większą niż 300m wyżej od tej, gdzie poprzedniego dnia spaliśmy. Według zaleceń medyków górskich, jeżeli wejdzie się wyżej, to należy zrobić dzień odpoczynku by organizm się zaadoptował. Natomiast po każdym 1000m zdobytej stopniowo wysokości wskazane jest zrobić sobie także dzień odpoczynku (tzw. restu). Jak tylko to możliwe należy unikać bezpośredniego transportu na wysokości powyżej 2500-3000m. Przestrzegając tych zaleceń raczej nie powinniśmy narzekać na silne objawy ostrej choroby górskiej.
Jakże jednak powyżej przytoczone wskazania są możliwe przy podejściu na Pik Lenina, gdzie noclegi są oddalone od siebie orientacyjnie o 1000 metrów przewyższenia oraz Base Camp już na dobry początek znajduje się grubo ponad sugerowanym poziomem 2500-3000m? Ano nie jest i tutaj zaczynają się schody. Wjazd samochodem bezpośrednio na 3500m bez uprzedniej aklimatyzacji stwarza bezpośrednio ryzyko wystąpienia objawów choroby wysokościowej takich jak ból głowy, kłopoty żołądkowe, ogólne zmęczenie organizmu, zawroty głowy czy też kłopoty ze snem.
Pamiętajmy, że proces aklimatyzacji jest indywidualny dla każdego człowieka. Nie zależy od płci, kondycji lub od wydolności organizmu i dlatego czasem potrzeba dużo czasu oraz doświadczenia, żeby poznać możliwości swojego ciała w tak ekstremalnych warunkach. Każdy z nas może mieć gorszy dzień! Jedni aklimatyzują się szybciej, drugim zajmuje to trochę więcej czasu, należy to uszanować i dostosować tempo wchodzenia do najwolniejszych w zespole. Trudno też przewidzieć, co się może dziać z organizmem, kiedy jednodniowo pokonujemy znaczne przewyższenia. Camp 1 znajduje się prawie 1000 metrów wyżej niż poprzedni nocleg. Mając to wszystko na uwadze asekuracyjnie można stosować medykamenty ułatwiające aklimatyzację przez cztery pierwsze dni od przyjazdu do bazy głównej. W tym przypadku pozostaje tylko dokładne obserwować swój organizm i reagować natychmiastowo na pojawienie się objawów choroby wysokogórskiej.
Spanie na wysokości nie należy do przyjemności. Mówi się, że powyżej 5500m n.p.m. nie ma mowy o długotrwałej egzystencji dla większości ludzi, tam należy przebywać jak najkrócej, ponieważ z dnia na dzień nasz organizm ulega wyniszczeniu. Jeżeli już uda się zasnąć, to sen zazwyczaj jest płytki i przerywany. Co jakiś czas człowiek budzi się na bezdechu. Przerywany oddech to występowanie nawet kilkunastosekundowych przestojów w oddychaniu, które następują po okresie przyspieszonego oddechu. I tak w kółko i tak bez przerwy.
5. Przykładowe ceny
- Taksówka z Oszu na Polanę Łukową – 100-120USD/samochód
- Nocleg w Oszu w hotelu De Lux – 1300KGS/pokój
- Butelka Coca Coli o pojemności 1 litra w Oszu – 40KGS
- Butelka Coca Coli o pojemności 1 litra w Camp I – 5USD
- Kartusz gazowy o wadze 230 gramów w Base Camp – 8EUR
- Kartusz gazowy o wadze 230 gramów w Camp II – 10USD
- Nocleg w zbiorowej jurcie w Base Camp – 3EUR/osoba
- Posiłek w Base Camp – 10USD
- Posiłek w Camp1I – 15USD
- Nocleg we własnym namiocie w Camp 1 – 3USD
- Nocleg w namiotach agencyjnych w Camp 1 – 20USD/namiot 3-4 osobowy
- Nocleg w agencyjnym namiocie w Camp 2 – 30EUR
- Nocleg w agencyjnym namiocie w Camp 3 – 50EUR
- Piwo w Camp 1 – 7USD
- Wrzątek i herbata w Camp 1 – darmo
- Transport bagażu konno z Base Camp do Camp 1 – 1USD/kg (lub 2EUR/kg dla nieroztropnych)
- Transport busem z Base Camp do Oszu – 25-35USD/osoba
- Chleb w Oszu – 20-30KGS
- Melon w Oszu – 50-80KGS
- Samosa na ulicy w Oszu – 20KGS
- Śniadanie w barze na ulicy w Oszu – 80-150KGS
- Obiad do syta w restauracji w Oszu – 250-500KGS
- Samolot w relacji Osz-Biszkek – 1600-2000KGS/osoba
- Samolot w relacji Warszawa-Istambuł-Biszkek i z powrotem – 1800-2300PLN
Na zakończenie proszę pamiętać, że podane tutaj informacje mają tylko charakter poglądowy i nie mogą stanowić podstawy do planowania wyprawy. Działalność górska jest niebezpieczna i może doprowadzić do uszczerbku na zdrowiu lub nawet śmierci. Konieczne jest doświadczenie, które pozwoli na bezpieczne podróżowanie, działanie na znacznych wysokościach w terenie górzystym oraz bezpieczne poruszanie się po lodowcach przy ziemnych warunkach pogodowych.
Przeczytaj więcej na blogu o wyprawie na Pik Lenina.
7 Responses
ha,ha , zdjęcie w samolocie wymiata – zdradź jak jest zrobione ?
Ha, ha… kluczem jest znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.
Niesamowita opowieść! Nie słyszałam wcześniej o tym miejscu i nie wiem czy uda mi się je kiedykolwiek odwiedzić, tym bardziej się cieszę, że są tak ciekawe blogi w Internecie.
Super wyprawa i masę praktycznych informacji. Tak wysoko się nie wybieram, 😉 ale mam nadzieję do Kirgistanu wreszcie dotrę… 🙂
No, zdjęcie z samolotem jest kozackie! 😀
Mówią, że wspinacze są w stanie oszukać prawo grawitacji 😉
Kiełbasa z Kobyły mnie przeraziła 😛 Ja nie wiem co ja bym tam jadła, chyba tylko te arbuzy 😛