Nocny Market w Pekinie

Podążając już po zmroku za niepokojącymi zapachami tuż przy wschodniej bramie do Zakazanego Miasta (Dong Hua Men), natrafiamy na Nocny Market. Miejsce, które rzekomo jest obfite w najbardziej naturalne i proste smaki Starego Pekinu. Gdy zapada noc, miejsce to wypełnia się lokalnymi głodomorami jak i ciekawskimi turystami. Możemy tutaj znaleźć smaczne i czasami niepokojące przekąski z północnych i południowych Chin.

Nic tak nie regeneruje, dodaje sił witalnych i zwiększa poziomu libido jak świeżo usmażony na głębokim tłuszczu skorpion. Warto wybrać takiego, który najbardziej żywiołowo przebiera odnóżami. Dzięki tak wyrafinowanej diecie nic więc dziwnego, że chińskie społeczeństwo od pokoleń sukcesywnie się rozrasta. Przed wskoczeniem z żoną/mężem (niepotrzebne skreślić) do nagrzanego termoforem łóżka warto też odpowiednio się posilić, żeby potomstwo było silne i rosło na przywódców.

Jak sama nazwa wskazuje – Nocny Market to miejsce, które ożywa późnym wieczorem. Mrok rozświetlają kolorowe lampiony unoszące się nad wąskim deptakiem, który stopniowo wypełnia się pieszymi. Suniemy wolno wraz z cisnącym się tłumem i rozglądamy to na prawo, to na lewo, z niedowierzaniem odkrywając, że coś co wydawało się niejadalne, owszem, do zjedzenia się nadaje.

Nocny Market prezentuje ciemną stronę chińskiej sztuki kulinarnej. Oprócz klasycznych delikatesów i smakołyków z caaaałych Chin, czekają na nas także zakąski, które tuż przed podaniem wierzgały radośnie licznymi odnóżami. Rarytasy takiej jak losowo oderwane kawałki owiec, zupy z podrobów, głęboko smażone świerszcze, stonogi, jedwabniki, skorpiony i jaszczurki są dostępne do zjedzenia na miejscu i na wynos, chociaż powinny budzić raczej obrzydzenie niż apetyt. Istniej przekonanie, że po skosztowaniu dobrze wysmażonego skorpiona cała jego moc spływa niczym balsam na nas i dodaje naszym lędźwiom niespożytej energii.

Na szczęście na straganach można znaleźć również bardziej „jadalne” potrawy, które na Zachodzie znamy z menu typowej chińskiej knajpy. Klasyczne sajgonki, pierożki, paluszki krabowe czy też cukierki owocowe to pocieszenie dla głodomorów o konserwatywnym podejściu do kulinariów. – Co komu smakuje – zgodnie stwierdziliśmy wgryzając się w chrupiące ciasto z warzywnym nadzieniem. I tej chwili kulinarnej rozkoszy nie wzburzył nawet triumfalny wzrok Chińczyka demonstracyjnie odrywającego po kawałku odnóża skorpiona. Smacznego!

Poczytaj więcej na blogu o całej wyprawie Azja Express.

Komentarze

9 odpowiedzi

  1. A z ciekawości, to psy i koty też tam są podawane, czy ograniczają się w daniach do bardziej tradycyjnych i mniej udomowionych stworzeń podawanych z głębokiego tłuszczu? Cieakw jestem, bo psy to chyba bardziej południe Chin niż Pekin. Ale może się mylę.
    Przyznam jednak, że jakoś w takich miejscach zawsze w os mnie kole i o ile świerszcz z patelni jakoś na mnie wrażenie nie robi, to już jednak jedzenie jakiś żywych jeszcze gąsienic, larw i temu podobnych wywołuje we mnie sensacje, które odzywają się głęboko w brzuchu i przydają nie tyle lędźwiom co nogom nadzwyczajnej chyżości, by wydostać się z takiego miejsca 😉
    Jakoś za bardzo konserwatywny chyba jestem 😉 😀

    1. W samym Pekinie nie. Jednakże jest prowincja o uroczej nazwie Guangdong, która jest okryta tą niechlubną sławą. Nawet wśród Chińczyków panuje przekonanie, że daleko na połatanej bambusami wsi w Guangdong ludzie są w stanie zjeść wszystko co lata oprócz samolotów i wszystko co się porusza po ziemi oprócz czołgów.

  2. Piękne zdjęcia. Uwielbiam azjatyckie nocne markety. Te malutkie porcyjki w sam raz na dwa kęsy. Można pół nocy chodzić i próbować wszystkiego. Które z nietypowych przysmaków spróbowaliście?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *