Nosisz okulary w grubych oprawkach, a po mieście poruszasz się rowerem? Gardzisz mainstreemem i bywasz tylko w kultowych miejscach? Coż, najprawdopodobniej jesteś hipsterem. I wiesz co? Jest w Belgii takie miasto, które alternatywą zionie z każdego zakątka. A nazywa się Gandawa (ang. Ghent).

Tu na rowerze jeździ każdy.. Dziewczęta w szpilkach, chłopcy w trampkach. Młodzi i starzy. Niscy i wysocy, grubi i chudzi. Rower to wyposażenie obowiązkowe. Grube oprawki okularów już mniej.. ale faktycznie, ten popularny fason szkieł nadal święci triumfy i z dumą intelektualisty noszą go nawet ci, którzy wady wzroku nie mają.

Ale to nie tylko wygląd świadczy o tym, że jesteś Belgiem. Styl życia liczy się tu najbardziej. Nie palisz papierosów, tylko cygaretki albo fajkę. Studiujesz mało popularny kierunek – historia albo chemia. Wiesz zaskakująco dużo o mieście, w którym mieszkasz. Wieczory spędzasz w knajpie, której podłoga lepi się od słodkiego likieru rozlanego przez niefrasobliwych Angoli, którzy nota bene strasznie hałasują, podczas gdy Ty prowadzisz ze swoimi przyjaciółmi dyskusje na poziomie.

Nie jadasz czekolady, bo te wszystkie maleńkie sklepiki to pic dla turystów. Frytki? Tylko u gościa z Overportstraat, gdzie stołuje się każdy szanujący się student – taki co to mu się nie przelewa, ale lubi dobrze zjeść. Ten jakże wartościowy posiłek spożyć należy w ciszy i spokoju – najlepiej za szklaną wiatą parkingu podziemnego, bo nie wieje.

Frytki koniecznie muszą być z wysoko kalorycznym sosem napaćkanym na sam wierzch, tak by spłynął do ostatniego kawałka tej szlachetnej potrawy. Tu warto dodać, że belgijskie frytki słyną z tego, że są… belgijskie. Tak, nie ma w nich nic nadzwyczajnego, chyba że ich porcja kosztuje powyżej 4EUR. Wtedy można spodziewać się, że to popularne fastfoodowe danie powstało ze świeżego ziemniaka, niedbale pokrojonego w grube słupki. I taka frytka, to już jest coś! Konkret o wartości odżywczej pokrywającej Twoje dzienne zapotrzebowanie na energię.

A teraz troszkę bardziej serio – Gent oraz położona w sąsiedztwie Brugia to rzekomo najładniejsze miasta Belgii. Gent słynie z gotyckich kościołów, dawno zapomnianych przez wiernych ale za to ochoczo odwiedzanych przez tłumy japońskich turystów. Gent to miasto mostów, chociaż tu prym wiedzie Brugia. Gent to ostatecznie miasto młodych ludzi, tętniące życiem i pełne fascynujących zakamarków, które trzeba odkrywać samemu. Z całą pewnością powiem dziś, że to najładniejsze miasto na północy Europy, jakie miałam okazję odwiedzić. Nie za duże, klimatyczne… po prostu inne.