Zamarznięta tafla jeziora majaczyła w oddali ale widok ten powoli gasł wraz z nadchodzącym wieczorem. Temperatura na zewnątrz schodziła lekko poniżej zera, ale tutaj sięgała blisko 70 stopni Celsjusza. Para osiadała na oknach a herbata nie stygła. Pachniało brzozą i… piwem. Tak, proszę państwa Nowy Rok witaliśmy u naszych wschodnich sąsiadów.
W bani wszyscy sobie równi. (В бане все равны.)
Granice państw bardzo wyraźnie dzielą świat na poglądy, religie, na zwyczaje i kulturę. Czasami zdarza się, że historia owe wstęgi granic szarpie, zmienia i dzieli świat na nowo, rodząc spory i niesnaski. Kiedy jednak okazuje się, jak bardzo wiele mamy ze sobą wspólnego albo jak dużo możemy się od siebie nawzajem nauczyć, granice nikną, roztapiają się w cytrynowej nalewce albo nad kuflem pszenicznego piwa.
Litwa, kraj bliski geograficznie ale i kulturowo, bo przez wieki wraz z Królestwem Polskim stanowił jeden organizm państwowy. Dzisiaj jednak widać tu także ogromny wpływ wschodniego mocarstwa – Rosji, która wchłonęła to niewielkie państwo przeistaczając je w jedną ze swoich republik. I chociaż od upadku ZSRR minęło już dobrych parę lat, cyrylica zniknęła z szyldów a i polskie ślady sukcesywnie usuwa się z krajobrazu miast i wsi, to i tak pewne elementy obcych kultur na trwałe wpisały się w życie Litwinów.
O ile źródło kulinarno-ziemniaczanych inspiracji trudno jest jednoznacznie określić, bo czy podlaskie pyzy przeniknęły na wschód, czy litewskie cepeliny zdominowały zachodnie stoły, trudno orzec; to jednak zwyczaj spędzania czasu w bani jest wyraźnie tradycją odziedziczoną po Rosjanach. Rosyjska bania, rodzaj łaźni czy też odmiana sauny, cieszy się na Litwie ogromnym powodzeniem. Zażywanie bani jest zarazem złożonym procesem oczyszczania organizmu jak i zjawiskiem społecznym. Drzewiej miało na celu utrzymanie odpowiedniego poziomu higieny jednakże na przestrzeni wieków przekształciło się w ceremonię ze złożonymi procedurami.
Bania (lit. pirtis, rus. баня) mieści się zazwyczaj w niewielkim drewnianym domku, w miarę możliwości, położonym blisko naturalnego zbiornika wodnego, czy to sadzawki, rzeki, jeziora. Tradycyjna bania składa się z czterech pomieszczeń: przebieralni, parzelni, wypoczywalni i zwykłej łaźni z prysznicem. Najważniejsza izba to „pariłka” (rus. парилка, parzelnia) – łaźnia, wyposażona w drewniane ławy ustawione piętrowo, z koszem kamieni, do którego biegnie żeliwna rura tłocząca z pieca gorące powietrze. Cebrzyk z wodą i chochla służą do zwiększania wilgotności powietrza, które ręcznikiem wachluje się wokół całego pomieszczenia. Temperatura powietrza w bani utrzymuje się między 60-80 stopni. W czasie pobytu w łaźni rozgrzane ciało chłosta się wienikami (lit. vanta) – miotełkami z gałęzi brzozy, dębu, jałowca, jarzębiny, jodły albo lipy uprzednio namoczonymi w wodzie. „Dusz” (lit. dušas, rus. душ), czyli prysznic to pomieszczenie kąpielowe, gdzie można ochłodzić ciało lub spłukać resztki gałązek. Integralną i kluczową, ze względów towarzyskich część bani stanowi zaś wypoczywalnia, pomieszczenie wyposażone w miękkie kanapy i stolik. W dużych baniach często znajduje się też aneks kuchenny. Tu w przerwach między kąpielą popijamy gorącą herbatę ziołową, która przyspiesza proces oczyszczania organizmu z toksyn. Schłostane ciało najlepiej natrzeć śniegiem, który nie tylko chłodzi ale też ma działanie peelingujące.
Seanse w bani mają bardzo korzystny wpływ dla naszego organizmu, bo uspokajają, wzmacniają odporność, poprawiają mikro krążenie, usuwają toksyczne produkty przemiany materii. Dodatkowo niosą ukojenie dla osób cierpiących na bóle mięśni i stawów, łagodzą stres i leczą bezsenność Ale jak już wspomniałam, bania ma też znaczenie towarzyskie. W ruskiej łaźni zwyczajowo organizuje się chrzciny, imieniny czy rodzinne spotkania. To okazja żeby pogadać, zrelaksować się i spędzić razem czas wolny od trosk. W materiałach źródłowych natknęłam się też na informację, że banie pełniły dawniej funkcję matrymonialną – przyszli małżonkowie mogli się w takiej łaźni lepiej poznać. Mówiło się też, że w łaźni ludzie obcują z demonami i rzekłabym, że jest w tych ludowych wierzeniach ziarenko prawdy. W istocie zmagania z gorącym powietrzem i buchającą z kamieni parą można przyrównać do obcowania z siłami nadprzyrodzonymi. Pot ściekał stróżkami po rozgrzanym ciele, bardziej niż po najcięższym wysiłku fizycznym, a spod filcowymi czapek wiły się mokre włosy. Dreszcz przechodził nas od stóp do głowy, kiedy brzozowe miotełki uderzały o nagą skórę. Niemniej niepokojące jest smaganie ciała gałązkami z jałowca. Słyszałam, że ludzie niekiedy okładają się wienikami z pokrzywy dla pozbycia się bólu w stawach, albo też nakłuwają miejsca dotknięte reumatyzmem żądlącymi pszczołami. Takiej ekstremalnej kuracji jednak żadne z nas się nie podjęło, a i tak zmęczenie jakiego doznaliśmy, prędko zagnało nas do łóżek.
O tym, że łaźnia pełni ważną funkcję w kulturze ludowej świadczą rosyjskie porzekadła i przysłowia na temat bani.
W bani kości rozpalisz — ciało naprawisz. (В бане кости распаришь — тело исправишь.)
Bania bez pary jest jak zupa bez wywaru. (Баня без пара — что щи без навара.)
Jedna odpowiedź
Poznaje tu pewne osoby. Widze, ze spodobala sie im „banka” w Radziuliai. Milo mi, ze pielegnuja tradycje i korzystaja z procedur wyzej opisanych. Piekny opis. Pozdrawiam.