Przy realizowaniu wypraw wysokogórskich oprócz umiejętności technicznych i doświadczenia liczy się też chemia. Partner wspinaczkowy to nie tylko osoba, która dokonując asekuracji dosłownie w swoich rękach trzyma czyjeś życie – drugi koniec liny. To kumpel, powiernik, przyjaciel. Poznajcie ekipę Noshaq Expedition 2016.

Łukasz

Podróż to nie tylko zmiana miejsca pobytu na odległe, to także stan umysłu. Z pasją prowadzi bloga Kartka z Podróży i każdą wysłaną kartkę traktuje jako formę ekspresji siebie, sposób dzielenia się obserwacjami z podróży oraz swego rodzaju retrospekcję, do której miło zawsze wrócić po latach. Stara się doświadczyć odwiedzane miejsca zarówno z punktu widzenia kultury, społeczeństwa jak i piękna otaczającej przyrody.

Góry zafascynowały go już we wczesnym dzieciństwie, kiedy jako kilkuletni brzdąc z Kasprowego zobaczył Tatry Wysokie. Okryta śniegiem Świnnica symbolizowała dla niego surowość gór. Duch alpinisty narodził się w nim jednak znacznie później, podczas studenckiego wypadu w Tatry. Umiejętności techniczne zdobywał na kursach wspinaczkowych organizowanych przez PZA.

To właśnie na jednym z nich poznał Kubę, towarzysza wypraw na Uszbę, w Himalaje na Singhu Chuli i Pik Lenina. Razem regularnie wspinają się również w Tatrach. Łukasz na swoim koncie ma też solowe wejście na Aconcaguę.

Formę między wyjazdami stara się utrzymać trenując na ściance wspinaczkowej oraz regularnie biegając po parku. Raczej unika nadmiaru ćwiczeń siłowych, aby, jak to określa „utrzymać prawidłowy stosunek korby to torby”, czyli sprawności i sprężystości mięśni do masy ciała. Zamiast wyciskać kilogramy na siłce, kilka razy w tygodniu robi trening przedziałowy o wysokiej intensywności, aby zwiększyć wydolność tlenową organizmu.

Co trzeba zrobić, żeby zostać alpinistą?

Życie alpinisty trochę kojarzy się z życiem ascety. Wysoko w górach nie ma luksusów. Wszelkie wygody rozleniwiają ludzi i utrudniają im adaptację do trudnych warunków. Nie chodzi tylko o ćwiczenia fizyczne, ale też o trening umysłu. W górach wysokich, które często nie wymagają dużo techniki wspinaczkowej, dużo zależy od determinacji, hardości i konsekwencji w zdobywaniu celu. Wyjazdy w góry wiążą się z dużym ryzykiem i są rzeczy, których nie da się przewidzieć. Trzeba się postarać aby zminimalizować czynniki ryzyka, na które mamy wpływ, np. kondycja i wydolność organizmu. To nie tylko dobry sprzęt sprawia, że jesteś dobrym alpinistą, lecz to, co masz w głowie.

Kuba

Podróżowanie to dla mnie możliwość złapania dystansu do codziennych problemów.

Duch alpinisty narodził się w nim podczas wycieczek z rodzicami „za dzieciaczka”. Do swoich najintensywniejszych doświadczeń w górach zalicza fakt, że o mały włos nie zszedłby z tego świata, gdyby nie zastrzyk w poślad na Piku Lenina. Z nostalgią wspomina też stratę liny na Uszbie podczas wycofu z piorunami nad głową i ogniami Świętego Elma w kapturze.

Kuba dba o formę biegając i ćwicząc „na pakerni”. Uważa, że ćwiczenia ogólnorozwojowe są też wystarczające. Nieustannie utrzymuje kontakt „ze ścianą” dzięki niezwykłym zdolnościom manualnym. Otóż Kuba samodzielnie zbudował bulderownię nad garażem domu rodzinnego w Lublińcu. To właśnie tam, pod krokwią ozdobioną buddyjskimi chorągiewkami narodził się koncept założenia Klubu Wysokogórskiego Lubliniec.

Kuba ma to szczęście, że mieszka niedaleko Jury Krakowsko-Częstochowskiej, więc kilkugodzinne wypady w teren to także duża odmiana od rutynowych ćwiczeń. A po dużym wysiłku lub po wyprawie lubi dobrze zapchać kichę w fast foodzie.

Trzeba pojechać przynajmniej raz w Alpy - wtedy się jest alpinistą. A czas - wystarczą weekendy i wieczory na treningi oraz urlop w lato.

Świnka Peppa

Trzecim członkiem wyprawy na Noszak jest Świnka Pepa, ulubiona postać bajkowa Ingi. Inga choruje na rdzeniowy zanik mięśni, przez co jej rozwój ruchowy został praktycznie zahamowany. Bardzo pragniemy, aby Inga mogła samodzielnie biegać, chodzić i cieszyć się z życia tak jak jej zdrowi rówieśnicy. Każdy krok na Noszak dedykujemy dzieciakom chorym na SMA, a w szczególności tej małej wojowniczce. Świnka Pepa idzie na Noszak w imieniu Ingi, która w tej chwili nie jest w stanie samodzielnie się poruszać o własnych siłach. Wierzymy, że kiedy Inga pokona chorobę (tak, z pewnością jest to kwestia „kiedy”, a nie „czy”) i nabierze sił, to sama podbije świat.

Poczytaj na blogu więcej o wyprawie na Noszak w Afganistanie