Co łączy słowiańskie Dziady z anglosaskim Halloween? W naszej kulturze prawdopodobnie te pierwsze przynoszą skojarzenie z tytułem dramatu Mickiewicza. Halloween to zaś dla niektórych „ot, kolejne komercyjne wygłupy”, które nie mają nic wspólnego ze słowiańską kulturą. Owszem, mają i to wiele! A jak dziś w niektórych zakątkach świata celebruje się Święto Zmarłych?

Celtowie

Halloween czerpie wiele z tradycji celtyckich sprzed 2 tysięcy lat. 31 października był ostatnim dniem kalendarza celtyckiego, świętem plonów celebrowanym z wielką fetą. Wierzono, że tego dnia otwierają się wrota do świata zmarłych i ich dusze pojawiają się wśród żywych. Nie wszystkie „duszyczki” nosiły się z przyjaznymi zamiarami, toteż dla złagodzenia „potwornych” nastrojów, co lepsze kąski z uczty wynoszono przed drzwi domostwa. Był to sposób na zapewnienie przychylności sił nadprzyrodzonych i jednocześnie dobra wróżba obfitych plonów w nadchodzącym roku.

Słowianie

Tymczasem Słowianie obchodzili swoje dziady w tę samą noc – z 31 X na 1 XI, zwaną też Nocą Zaduszkową, co było przygotowaniem do jesiennego Święta Zmarłych, obchodzonego w okolicach 2 XI (zależnie od faz księżyca). Podobnie jak w Halloween, przybywające na „ten świat” dusze należało ugościć, aby zapewnić sobie pomyślność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach. Podstawową formą obrzędową było karmienie i pojenie dusz (np. „garścią maku, soczewicy”) podczas specjalnych uczt przygotowywanych w domach lub na cmentarzach bezpośrednio na grobach. Wystarczy przypomnieć wątki obrzędowe w polskiej literaturze („Chłopi”, „Dziady II”).

Hindusi

Do dziś w niektórych kulturach praktykuje się ucztowanie nad grobami zmarłych przodków i bliskich. W świątyni Pashupatinah poświęconej bogowi Shiva, który w Hinduizmie sprawuje pieczę nad wędrówką dusz, ludzie gromadnie zbierają się, aby celebrować rocznicę śmierci swoich bliskich. Poniższe zdjęcia pokazują obrzędy „Dnia Ojca”. Odziani w białe szaty i ogoleni na łyso mężczyźni oraz chłopcy uznawani za mężczyzn – pierworodni synowie – oddają cześć zmarłym w ciągu bieżącego roku ojcom. Ostatnie zdjęcie pokazuje natomiast obrzęd palenia zwłok. Spalone szczątki zostają następnie zamiecione do rzeki, aby włączając je w obieg materii i energii w przyrodzie oraz przyspieszyć odrodzenie się duszy zmarłego. Proces wędrówki dusz w Hinduizmie nosi nazwę „samsara”.

W Dani i w Polsce

Nawet w świeckim i nowoczesnym społeczeństwie Duńczyków do dziś panuje zwyczaj pozostawiania przedmiotów duchowo związanych z nieżyjącymi osobami. Może to być szminka, puszka po piwie, maskotka, obrazek. W ten sposób ludzie łączą się ze światem zmarłych za pomocą wspomnień, re-sentymentów i emocji, dlatego praktyka ta ma wymiar duchowy i symboliczny. Poniżej alejka jednego z najpiękniejszych cmentarzy w Kopenhadze – Bispebjerg Kirkegård – do złudzenia przypomina japońskie święto Kwitnącej Wiśni (Sakura).

Jeden z najpiękniejszych kopenhaskich cmentarzy ze słynną aleją wiśniową.

Silną symbolikę połączenia ze światem zmarłych niosły zorganizowane jesienią tego roku (tj. 2016) obchody roku szekspirowskiego. Na Cmentarzu Asystentów (Assistens Kirkegård) wystawiano sceny z szekspirowskich dramatów: Hamleta i Makbeta. Przedstawiane sceny nawiązywały tematycznie do miejsca, w którym zostały wystawione.

Niełatwo mi wyobrazić sobie działania artystyczne na cmentarzach, które widziałam podczas swoich podróży po Polsce jak i wielu innych krajach katolickich. Byłoby to trudne do zrealizowania nie tylko ze względów ideologicznych, ale przede wszystkim logistycznych. Cmentarze w Danii przypominają parki, a małe płyty nagrobne lub subtelne pomniki są w nich umiejscowione niczym z pozoru niezauważalne głazy; podczas gdy groby w krajach katolickich to gigantyczne kamienne „łóżka” (w Polsce), co w gruncie rzeczy odzwierciedla dogmat dotyczący statusu zmarłych, którzy złożeni do snu oczekują na przebudzenie.

Za oceanem

Galeria poniżej przestawia katolicki cmentarz na Dominikanie.