Tak napisał W.C. I taka jest prawda, że czasami barierą, która dzieli nas od przygody nie są koszty podróży, lecz my sami. Znam ludzi, którzy wyruszali w podróż z biletem w jedną stronę, spali u przypadkowych ludzi, a popularnym środkiem transportu był autostop. Ja do takich nie należę – z wygody i tchórzostwa. Lodówki też nie sprzedaję, choć chętnie bym się jej pozbyła. Zamykam dom na klucz i lecę na drugi koniec Ziemi.
Zanim to jednak nastąpi są trzy rzeczy mieszczące się w moim schemacie przygotowań do wyjazdu: planowanie, pakowanie i pożegnania. To pierwsze jest najprzyjemniejsze – szukanie informacji, odkrywanie ciekawostek, śledzenie blogów, które często czyta się jak dobrą książkę i znaleźć tam można informacje niedostępne w przewodnikach.
Pakowania nie cierpię. Walizka niczym wybebeszony wieloryb i sterta rzeczy, które „koniecznie” trzeba zabrać, bo na pewno się przydadzą. Mistrzem pakowania jest Łukasz, który na godzinę przed przyjazdem taksówki potrafi ogarnąć najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze zmieścić je do podręcznego plecaka. Myślę, że idealnym rozwiązaniem byłyby ubrania liofilizowane.
Pożegnania. W dobie Internetu i w obliczu błyskawicznie rozwijających się technologii łączności trudno mówić o pożegnaniach. Czasami mam wrażenie, że moje pokolenie jest bardziej aktywne on-line niż off-line a o życiu niektórych dowiaduję się najpierw na facebooku, potem osobiście. Dlatego nie żegnam się z nikim. Dlatego piszę tego bloga. Do następnego wpisu!
7 Responses
Z Tobą pokechałbym na drugi koniec świata. Co powiesz na stację badawczą na Antarktydzie?
Książka o stacji BAS nie trafiła do nas przypadkowo. Kupiłam ją i zadedykowałam Tobie, dla inspiracji w każdym wymiarze. Antarktyda jest podobno fascynującym miejscem. Jeszcze nie wiem, jaką bym pełniłabym tam funkcję. Jeśli znalazłoby się dla mnie miejsce w jakieś fajnej, nowoczesnej bazie, to chętnie bym tam pojechała. Tym bardziej, że z Tobą 🙂
W takim przypadku nie będzie żalu po lodówce, bo butelki z piwem możemy trzymać na dworzu. Ewentualnie ciekawą opcją wydaje się Trolltunga w zimie.
No to jedziemy!
Ufff… udało się. Teraz trzeba planować nowe przedsięwzięcie. 🙂
Patagonia… w maju tam będzie jesień?
Iran?
Pakistan?
Iran z Leną w przyszłym roku?