Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie już za nami. Jednak cała moc wspomnień i pozytywnych emocji pozostanie. Cieszę się, że udało nam się spotkać i porozmawiać o górach, podróżowaniu i o książce. Dość dużo się działo na stoisku wydawnictwa Annapurna, jednakże znaleźliśmy też chwilę czasu w wydawcą, żeby porozmawiać trochę o książce, ale z innej perspektywy. Poniżej cała rozmowa z Łukaszem Kocewiakiem, autorem książki podróżniczo-górskiej „Aconcagua. W cieniu Śnieżnego Strażnika”. Wywiad przeprowadził Roman Gołędowski z wydawnictwa Annapurna.
Roman Gołędowski: Odbyłeś już wiele podróży po różnych nieznanych lądach. A jednak Aconcagua przykuła twoją uwagę. Dlaczego akurat o tej górze zapragnąłeś napisać książkę?
Łukasz Kocewiak: Rzeczywiście, było kilka większych i mniejszych projektów. Do dziś pamiętam wspinaczkę bez asekuracji w mikstowym terenie na Uszbie w Gruzji lub Noszaku w Afganistanie, albo błądzenie samochodem terenowym po hamadzie na Saharze. Dużo ciekawych historii i nie zawsze przyjemnych doświadczeń. W przypadku wyprawy na Aconcaguę całe przedsięwzięcie zorganizowałem sam. Pozwoliło mi to w wyjątkowy sposób zapełnić plecak podróżnika bagażem zupełnie nowych doświadczeń; tak intensywnych, że materiału jest więcej niż na jedną książkę.
RG: Jaki miałeś zamysł konstrukcyjny całej książki? Na ile on się sprawdził w ostatecznej formule?
ŁK: W książce zabieram czytelnika ze sobą do serca Andów, gdzie przy yerba mate rozmawiam z lokalsami, w których żyłach płynie jeszcze indiańska krew, gdzie próbuję patagońskiej wołowiny z czerwonym winem Malbec i zmagam się z trudami wspinaczki na dach Ameryki, Aconcaguę. Nie wyobrażam sobie innej narracji niż z mojej własnej perspektywy, w pierwszej osobie.
RG: Na ile ostateczny kształt książki różni się od pierwotnych założeń?
ŁK: W pocie czoła współpracowaliśmy z kilkoma redaktorami podczas procesu przygotowania książki, ale początkowy zamysł i mój przekaz pozostały w niezmienionej formie.
RG: Co twoim zdaniem jest wyjątkowe/nowatorskie w tej książce? Jaka jest konstrukcja całego przekazu?
ŁK: Całą przygodę staram się opisać w lekki sposób i z przymrużeniem oka. Co jakiś czas przeplatam główny wątek ciekawostkami i zasłyszanymi anegdotami. Poza tym szczegółowo opisuję pewne praktyczne aspekty związane z wyprawą w taki sposób, że książka może też służyć jako źródło wiedzy o górze dla tych, którzy planują podobną wyprawę. Razem z wydawcą staraliśmy się poszerzyć przestrzeń odbioru poprzez zastosowanie rozbudowanej formy graficznej, jak zdjęcia, infografiki oraz odnośniki w tekście w postaci kodów QR do materiałów multimedialnych jak filmy, galerie zdjęć, czy też dodatkowa treść w Internecie. Uzyskaliśmy książkę, która powinna zadowolić szeroką grupę odbiorców.
RG: Do kogo szczególnie skierowana jest ta książka?
ŁK: Do wielbicieli podróży, miłośników gór, którzy z domowych pieleszy chcą poszerzyć horyzonty i przenieść się na ośnieżone szczyty Andów. Do potencjalnych śmiałków, którzy planują przedsięwziąć wyprawę na Aconcaguę. Do wszystkich tych, którzy interesują się odmiennymi kulturami i lubią się pośmiać w autobusie do pracy, na wakacjach lub przy filiżance gorącej herbaty.
RG: Czy masz pomysł na rozwinięcie pierwotnej wersji? A jeżeli tak, to jaki?
ŁK: Myślę, że możemy rozbudować jeszcze treść o więcej ciekawostek i zdjęć. Dodatkowo warto też nawiązać do perypetii wybitnych Polskich alpinistów, którzy mają na swoim koncie również kilka wartych odnotowania osiągnięć w Andach.
RG: Czy masz dalsze plany związane z pisaniem książek?
ŁK: Dużo podróżuję i wspinam się, więc co i raz rodzi się pomysł na kolejną książkę. Ważne jest jednak dla mnie, jak historia o Aconcagui przyjmie się na rynku. Nagroda na festiwalu Cywilizacji i Sztuki Mediów MEDIATRAVEL w kategorii Książka Podróżnicza Roku jest silnym bodźcem, żeby zacząć pracę nad nową.
RG: Czego nauczyła się praca nad tą książką i na ile pierwszy odbiór był dla Ciebie zaskoczeniem?
ŁK: Jest to mój debiut na rynku wydawniczym, dlatego każdy komentarz lub reakcja są dla mnie nowym doświadczeniem. Do tej pory spotykam się w większości z pozytywnymi opiniami. Liczę na wzrost zainteresowania i coraz liczniejszą grupę czytelników.
Zamieszczam kilka zdjęć z wydarzenia. Nie wiem, czy zauważyliście, ale w cieniu Śnieżnego Strażnika jest mój profil. Wielka zagadka została rozwikłana. 😉
Gdzie znaleźć?
Po wielu godzinach ekscytującej pracy udało nam się zakończyć prace nad książką razem w wydawnictwem Annapurna, które od wielu lat nieprzerwanie specjalizuje się w polskiej literaturze górskiej, podróżach w najdalsze zakątki świata, odległymi kulturami, historiami naszego kontynentu, osiągnięciami współczesnej architektury. Więcej o książce „Aconcagua. W cieniu Śnieżnego Strażnika” oraz o autorze można także poczytać na blogu i stronie wydawnictwa.
10 Responses
Wielka strata, że mnie tam nie było 🙂 Zwłaszcza, że Krakowskie Targi podobno „wymiatają”. Cóż, do następnego, tym razem jako autor drugiej książki 😉
Dobrych słów o Twojej książce mógłbym pisać wiele. Tak prywatnie, osobiście napisanej fabuły dawno w rękach nie trzymałem i tym się ona broni. Swoistym językiem 🙂
Czekam na kolejną!
Dzięki za komentarz. Wiesz Kuba, zależy mi na szczerych relacjach z czytelnikiem. Nie chcę kreować sztucznej rzeczywistości. Wystarczy tego w mediach społecznościowych, gdzie nierzadko cukierkowe relacje stają się wręcz groteskowe. Nie chciałem tego w książce. 🙂
Świetnie Ci się to udało, Łukasz. Polubiłem Ciebie jeszcze bardziej przez tą książkę. Ha! Jakkolwiek to brzmi;-)
Dobry temat na książkę 🙂 Może nie do końca jestem fanką gór, ale przyznam szczerze, że ta historia mogłaby mnie zaciekawić. PS. Kiedy następna książka? I o czym?
co roku chcę się wybrać na MTK… i co roku się nie udaje 😀 (chociaż jestem z Krakowa). Czekam na Twoją książkę o Noszaku – ten region to dużo bardziej moja bajka, niż Andy
No to już wiem, co sprezentować tacie na imieniny 🙂
Rewelacja! Jeżeli tata jest pasjonatem gór, to koniecznie. 🙂
Jak zawsze miło się Ciebie czyta, słucha i w ogóle :):):)
Gratuluję napisania książki! Zdaję sobie sprawę, że to naprawdę niełatwa rzecz i wymaga mnóstwo pracy i zaangażowania 🙂 i gratuluję też nagrody!