Na wulkanicznym pustkowiu Teneryfy

Czy nurtowało Was pytanie, co czuje łazik marsjański pobierając próbki gleby na niezbadanym przez człowieka terenie? Jakie widoki rozpościerają się przed kamerą badawczą lądownika na księżycu? Nie trzeba czytać książek popularno-naukowych lub oglądać relacji z wypraw pozaziemskich na szklanym ekranie. Wystarczy kupić bilet last minute w małym biurze podróży, wynająć mały samochód z ręczną skrzynią biegów i już kilka godzin później możemy się znaleźć w odległej galaktyce.

Najwyższy szczyt Hiszpanii

Ciekawostką jest, że najwyższy szczyt Hiszpanii nie znajduje się na kontynencie, lecz na jednej z wysp pochodzenia wulkanicznego w archipelagu Wysp Kanaryjskich. Mowa tutaj o Pico del Teide (3718 m n.p.m.), który majestatycznie góruje nad kalderą Las Cañadas. Jest to miejsce zdecydowanie godne polecenia ze względu na swój wulkaniczny charakter.

Gdzieś na Teneryfie.
Tuż ponad chmurami, na wierzchołku szczytu Guajara.

Mniejsze lub większe okruchy bazaltu, pumeksu czy też obsydianu całkowicie pokrywają powierzchnię wyspy skutecznie hamując rozwój jakiejkolwiek roślinności. To właśnie dlatego Park Narodowy Teide dostarczy każdemu niezapomnianych wrażeń i zapierających dech w piersiach widoków.

Sam szczyt przypomina kopiec usypany z okruchów skalnych pochodzenia wulkanicznego. Bardziej spostrzegawczy zobaczą różne odcienie skały i bardziej wymyślne formy powstałe na przestrzeni kilkuset tysięcy lat. Istny raj dla miłośników kamyków i kamieni. Dlatego też Pico del Teide nie jest wymagającą górą pod względem technicznym. Jednakże nie należy lekceważyć natury, ponieważ uciążliwe podejście oraz znaczna deniwelacja z pewnością u niejednego spowodują zadyszkę i chwilowy spadek mocy.

Kaldera Las Cañadas

Do kaldery najlepiej dostać się samochodem. Polecam wynająć samochód z manualną skrzynią biegów. Daje to znacznie większą elastyczność podczas eksploracji niezmierzonych pustkowi znajdujących się 2000 m n.p.m. Prowadzą tutaj 4 drogi z różnych stron wyspy, z których każda jest bardziej pokręcona od poprzedniej. Zdecydowanie nie polecam jazdy po zmroku, drogi prowadzą nad urwiskami skalnymi, spadający kamień czy też muflon na drodze nie jest rzadkością.

Będąc już w samej kalderze nie sposób jest przeoczyć majestatycznie górujący wulkan, który nierzadko jest pokryty śniegiem. Na szczęście nie potrzeba zabierać ze sobą raków lub bardziej wymyślnego sprzętu, żeby wydreptać na Pico del Teide. Jeżeli jest za dużo śniegu, to szlak może być po prostu zamknięty. Jeśli ktoś nie lubi tłumów, powinien przyjechać zimą, kiedy sezon turystyczny jest niski, a pogoda wciąż piękna i wiaterek nieco chłodniejszy. Na samym szczycie może być naprawdę wietrznie i bardzo zimno. Pomimo, iż na wybrzeżu słońce doskwiera, to na górze czapka, kurtka chroniąca od wiatru i ciepłe polarowe rękawiczki na pewno zwiększą komfort cieplny. O tej porze wiatr potrafi być naprawdę przenikliwy.

Z racji tego, że najwyższy szczyt Hiszpanii znajduje się w parku narodowym, ruch turystyczny jest ograniczony. Pozwolenie na wejście na szlak Telesforo Bravo prowadzący od górnego końca kolejki górskiej na szczyt El Teide można uzyskać po wcześniejszym wypełnieniu formularza on-line. Należy ze sobą zabrać zezwolenie wraz z dokumentem potwierdzającym tożsamość, który został zadeklarowany we wniosku.

Na obrzeżach kaldery Las Cañadas znajduje się pozostałość po dawnym wulkanie o tej samej nazwie. Tutaj znajduje się Guajara, szczyt, znad którego rozciągają się zapierające dech w piersiach widoki na kalderę, szczyt Pico del Teide oraz linię brzegową wyspy. Wędrując po tych pustkowiach cofamy się do czasów, kiedy to wulkan Las Cañadas zapadł się i powstała kaldera. Każdy kamień opowiada historię przemian tego na pozór spokojnego miejsca, każdy najmniejszy nawet powiew wiatru nuci pieśń chwalącą piękno zaklęte w uśpionych skałach.

Jednakże demon Guayota drzemiący gdzieś na samym dnie Teide (Piekelna Góra w języku Guanczów, pierwszych mieszkańców Wysp Kanaryjskich) może w każdej chwili się odezwać. Już nie raz przyczynił się do zniszczenia niżej położonych wiosek i w każdej chwili po raz kolejny może pokazać, że człowiek jest tylko małą cząstką tego jakże złożonego świata, i uświadomić butnym, jak mało w rzeczywistości od niego zależy.

Poczytaj więcej na blogu: 7 dni na Teneryfie

Komentarze

3 odpowiedzi

  1. Tam mi się chyba nigdy nie zmudzi, jak na Hali Gąsienicowej 😉 Na Guajarę miałam podeście, ale tak wiało, że miałam mega słabe tempo….no i niestety, musiałam zawrócić bo nie zdążyłabym na autobus z powrotem 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *