Ciekawostki o Nowej Zelandii – od A do Z

Nowa Zelandia to kraj nieduży a tak różnorodny, że można by pisać o nim bez końca… W ramach podsumowania naszego pobytu na wyspie postanowiłam ująć ciekawostki, osobliwości i własne spostrzeżenia w alfabetyczną listę słów kluczowych charakteryzujących to miejsce.

A. – Atmosfera

Powietrze jest tutaj znacznie czystsze, ponieważ znajdujemy się na półkuli południowej. Tu zamieszkuje jedynie 10% całej ludności świata oraz znaczną powierzchnię zajmują oceany i morza, co skutkuje mniejszemu zapyleniu i zanieczyszczeniu atmosfery. Dzięki temu natężenie promieniowania UV jest znacznie silniejsze niż na półkuli północnej, zatem należy zwrócić szczególną uwagę na ochronę skóry.

B. – …
Ta litera nie istnieje w maoryskim alfabecie 🙂 Podobnie jak c,d,e,f,g

C. – Christchurch
Kiedy przyjechałam tu spragniona wielkomiejskiego życia (w Danii mieszkam w maleńkim miasteczku) trochę się rozczarowałam. Deptaki, place, placyki, parki, tu i ówdzie stary dom, neogotycki kościół czy inny budynek użyteczności publicznej. Wszystko to jednak nijak ma się do miast Europy. Największe miasto na Wyspie Południowej i trzecie co do wielkości na całej Nowej Zelandii – Christchurch – jawiło mi się prowincjonalnie. Przypadkowo wciśnięte w wolną przestrzeń budynki, blaszane zadaszenia nad chodnikami, wieczny teren budowy z uwagi na wrześniowe trzęsienie ziemi  – to Christchurch. Trochę Bazaru Różyckiego, trochę szklano-metalowej nowoczesności w hotelach i biurowcach, trochę awangardy w uliczce pubów i klubów nocnych, trochę blichtru i szyldów z rozpoznawalnymi markami na głównym deptaku. Odnoszę wrażenie, że względy estetyczne miały dla osadników drugorzędne znaczenie i tak zostało po dziś dzień. Do Christchurch czuję jednak sentyment ogromny, bo patrzyłam jak legło w gruzach i widziałam jak z gruzów się podnosi. Podziwiam mieszkańców za ich upór i determinację i za to, jak bardzo potrafią się zjednoczyć w obliczu nieszczęścia.

D. – Deskorolki
To rzecz kultowa. Ma ją każdy szanujący się młodzian. Co ciekawe na deskorolkach jeżdżą też dziewczęta. W miastach skate parki są tak powszechne jak place zabaw. Deskorolka to coś więcej niż  zabawa i sport. To styl życia. Nie spotkasz tu „skejta” bez deski – jeśli należysz do subkultury, musisz znać kilka tricków i nie koniecznie nosisz za luźne spodnie, vansy i bluzę o dwa numery za dużą.

E. – Elektryczność
Na Nowej Zelandii głównym źródłem energii są elektrownie wodne, co umożliwia gęsta i w miarę uregulowana sieć rzeczna. Elektrownie występują głównie na Wyspie Południowej, co stanowi problem. Wyspa Północna jest niemal całkowicie zależna pod tym względem od siostrzanej wyspy. Czasami zdarzają się przerwy w dostawie prądu.

F. – Fast food
Pora lunchu trwa od 12 do 14. Restauracje i bary oferujące tańsze menu właśnie w tych godzinach przeżywają oblężenie. Od 14 do 16 restauracje się zamykają, by ponownie otworzyć w porze kolacji. Fast food (a raczej street food) jest tu niezwykle popularny, jednak dominują tu bary szybkiej obsługi typu „take away” z kuchnią azjatycką. Mnie zdziwił fakt, że nawet sushi można podawać w tej formie. Mnie ten styl kulinarny kojarzy się raczej z celebrowaniem i tradycją, a nie plastikowymi tackami i pośpiechem. Za Azjatami podążają Hindusi zorganizowani w sieciówki. Trzeba przyznać, że wiedzą jak ładnie urządzić wnętrze. Typowy fast food znany Europejczykom, serwujący frytki, burgery, czy hot dogi nie jest popularny. W tej dziedzinie bezkonkurencyjnie króluje fish & chips, najtańsze (od 3NZ dol za zestaw) i najbardziej charakterystyczne danie obiadowe. Świadomość zdrowego żywienia powoli dociera i tu, ale czasami ciężko odmówić sobie soczystej ryby podawanej z gigantycznymi cząstkami ziemniaków przesypanych gruboziarnistą solą.

G. – Górołażenie
Cała Wyspa Południowa obejmuje tereny górzyste lub góry wysokie. Wystarczy wyjrzeć za okno by ujrzeć wzgórza Port Hills, jednak 'prawdziwe’ góry to Alpy Południowe. Tam można poznać Nową Zelandię od tej dzikiej strony. Trekking jest bardzo popularny wśród tubylców. Praktycznie każdy uprawia tu jakiś sport związany z górami, lub inny sport ekstremalny. Sieć szlaków wiedzie wzdłuż i w szerz łańcucha. Można wyjść i przez tydzień nie spotkać człowieka, zaszyć się w jednej z wielu górskich chatek, które rozmieszczono tak, by codziennie można było znaleźć schronienie bez konieczności rozbijania namiotu.

H. – Historia
200 lat osadnictwa na Nowej Zelandii to niedużo w zestawieniu z dziejami starego kontynentu, dlatego mieszkańcy wyspy pieczołowicie pielęgnują wszelkie pamiątki z dawnych czasów. Płyty pamiątkowe, pomniki i muzea – wszystko to by upamiętnić trud pierwszych osadników i ich starania w zbudowaniu „nowego świata”.

I. – Imigranci
Mimo restrykcyjnej polityki migracyjnej Nowa Zelandia jest ulubionym kierunkiem migracji ludności azjatyckiej – głównie Chińczyków. Dużo też Hindusów i Arabów. Nowa Zelandia kusi dobrobytem, wysokim rozwojem gospodarczym i gościnnym nastawieniem – o dyskryminacji rasowej słyszy się niezwykle rzadko. Do Nowej Zelandii nadal migrują też Europejczycy, głównie Brytyjczycy. Usłyszałam opinię, że są to zazwyczaj ludzie, którzy nie odnaleźli się w realiach ekonomicznych, zatem ich motywacje są takie same jak pierwszych osadników wyspy. Sami Nowozelandczycy z kolei migrują do Australii w poszukiwaniu „wielkiego świata”, znudzeni prowincjonalną ojczyzną.

J. – Język
Urzędowe języki to Maori i Angielski Nowozelandzki, który bardzo różni się od angielskiego, jakiego uczymy się w szkołach. Nowozelandczycy mówią bardzo szybko i niektóre samogłoski wymawiają zupełnie inaczej niż w uniwersalnym angielskim. Najbardziej charakterystyczna i wyraźnie słyszalna jest zamiana „e” na „i”. Zamiast „pen” usłyszymy zatem „pin”, „ten” – „tin”, a mnie najbardziej podobało się „whatever” wymawiane jak „łatiwir” 🙂 Zapytaliśmy amerykańskich turystów jak dla nich brzmi ten niezwykły akcent. Powiedzieli, że uroczo. Dodali też, że Nowozelandczycy używają zwrotów i określeń, które w Ameryce uchodzą za archaizmy.

K. – Kiwi
Kiwi to nie tylko zwierzę, ale też rodowity Nowozelandczyk a także styl życia. Być Kiwi to: nie przejmować się niczym, mieć wesołe usposobienie, nie zawracać sobie głowy problemami całego świata, nie przepracowywać się zbytnio. Na pierwszy rzut oka Kiwi to obibok i ignorant. Nie, to błędne odczucie. Mieszkańcy Nowej Zelandii żyją po prostu inaczej, powoli, w pewnej izolacji, co bez wątpienia ma odzwierciedlenie w ich stylu życia.

L. – Ludzie
Rdzenni mieszkańcy wysp to Maorysi, którzy przypłynęli tu z Polinezji. Ludność ta cieszy się tu licznymi przywilejami i szacunkiem. Kultura maoryska podtrzymywana jest przez liczne ośrodki i stowarzyszenia. To też niezłe źródło dochodów dla turystyki, bo wszystko co maoryskie jest egzotyczne i bardzo „trendy”. Elementy kultury i sztuki maoryskiej wplatają się w życie Pākeha – nie-maoryskich mieszkańców Nowej Zelandii. Wiele nazw geograficznych i nazw zwierząt zachowano w języku tubylców.

M. – Moda
Moda odzwierciedla mentalność Kiwi. Luz, swoboda i eklektyzm. Uczniowie szkół podstawowych i średnich  zmuszeni są nosić mundurki, ale po lekcjach jest kolorowo i wzorzyście. Ubrania są tanie, dzięki czemu młodzież może pozwolić sobie na eksperymenty. Raz widziałam dziewczę w szortach odsłaniających więcej niż moje bokserki. Pojawiają się też dziewczęta emo w różowych perukach oraz zupełnie neutralni chłopcy, na co zwracam szczególną uwagę by porównać ich do młodych, przestylizowanych Duńczyków w sweterkach koloru baby blue z nastroszonymi grzywkami niczym z katalogu o modzie. Nie dziwi mnie już zestawienie ortalionowych spodni dresowych z martensami. Nie zdziwi mnie już chodzenie boso po centrum handlowym i jeszcze to, że bluza dresowa i tenisówki to klasyczny strój na miasto kobiet w starszym wieku. Początkowo odebrałam wygląd mieszkańców za przejaw złego smaku, ignorancji i braku potrzeby dbania o wygląd, ale to przecież jest ich unikatowy styl… Kiwi-style.

N. – Niebo-na-odwrót
Wszystko na półkuli południowej jest na odwrót. Słońce wędruje po północnej stronie nieba, zatem dla Nowozelandczyków północ kojarzy się z ciepłem a południe z chłodem! Księżyc „cofa się do przodu”, i „dopełnia w tył”, co znaczy, że gdy przyjmuje kształt litery C, to dąży do pełni, a gdy przyjmuje kształt litery D, zbliża się do nowiu (znika).
Dla amatorów obserwacji nocnego nieba nie lada to gratka wybrać się poza miasto i przyjąć pozycję horyzontalną. Niewielkie zanieczyszczenie atmosfery ułatwia obserwację gwiazd, dodatkowo sprzyja słabe zaludnienie Wyspy Południowej (mniej świateł z miast). Najbardziej charakterystycznym i rozpoznawalnym gwiazdozbiorem na nieboskłonie jest gwiazdozbiór Oriona.

O. – Opos
W życiu codziennym opos to rozjechana plama i kłębek futra. To także materiał na ubranie oraz szkodnik, zżerający buki południowe oraz jaja kiwi. Dobry opos to martwy opos, o czym już pisałam.

P. – Prowincja
Dla wyspiarzy z północy prowincją jest Wyspa Południowa. Społeczno-ekonomiczna analogia do sytuacji w Stanach Zjednoczonych z okresu Wojny Secesyjnej – bogata północ, gdzie skupiają się ośrodki przemysłu i usług wyższego rzędu, oraz prowincjonalne południe – rolnictwo i turystyka. Ale to właśnie Wyspa Południowa jest perełką Nowej Zelandii – to tutaj Peter Jackson nakręcił Władcę Pierścieni, właśnie ze względu na zapierające dech w piersiach widoki. Korzystny klimat sprzyja rozwojowi rolnictwa, które zaopatruje półpustynną Wyspę Północną. Niekiedy też rolnicy prowadzą hotele i pensjonaty. Małe miasteczka zmieniają się powoli, lub nie zmieniają wcale, dlatego czasami ma się wrażenie, że czas stanął tam w miejscu.

R. – Rugby

Sport narodowy Nowej Zelandii. Przoduje Wyspa Południowa, co uzasadnia się ilością wolnej przestrzeni. Młodzi chłopcy z prowincji mają tu rzekomo dużo miejsca do gry, więc trenują. Obsesja na punkcie sportu sięga nawet spodniej strony kapsla piwa Speight, gdzie znaleźć można pytania odnośnie tej dyscypliny.

S. – Samochody
W Japonii istnieje prawo zakazujące używania samochodów starszych niż 6 lat. Co zatem zrobić z pojazdami w dobrym stanie i małym przebiegiem w obliczu gigantycznych kosztów złomowania? Wysłać za granicę! Ulice Nowej Zelandii roją się od japońskich aut z odzysku. Używany pojazd można tu kupić za przystępne pieniądze, a formalności sprowadzono do minimum, tak aby ułatwić zakup turystom. Wśród  turystów bardzo popularne jest też wypożyczanie campervanów (aut przystosowanych do mieszkania). Widziałam nawet przerobiony w ten sposób autobus, którym podróżowała para 'podróżników’ z Wyspy Północnej.

U. – Uskok
Niezbadana jest tektonika Nowej Zelandii. Z każdym trzęsieniem ziemi (a jest ich ostatnio coraz więcej) geolodzy odkrywają nowy uskok. Najnowszy przebiega tuż pod CBD (Central Business District) Christchurch. Ziemia trzęsie się tutaj co najmniej raz w tygodniu. Rozważano przeniesienie miasta kilka kilometrów na zachód ale jest to przedsięwzięcie dość kosztowne. Ostatecznie zdecydowano zweryfikować standardy, które muszą spełniać budynki, aby nie ulec zniszczeniom podczas kolejnych trzęsień.

W. – Wiara
Nie będę podawać statystyk, bo te znajdziecie na Wikipedii. Społeczeństwo stopniowo ulega laicyzacji, co wcale nie zniechęca duszpasterzy nowozelandzkich, a wręcz przeciwnie – mobilizuje do pilniejszego wypełniania swej misji. Ojciec Dyrektor nie jest w tej dziedzinie pionierem. Szyldy, plakaty i banery reklamowe to narzędzia marketingowe, które wykorzystuje Kościół. Wiele kościołów swoją architekturą wcale nie przypomina typowych świątyń – to zwykłe budynki użyteczności publicznej a o ich przeznaczeniu świadczy szyld zawieszony nad drzwiami z napisem „Kościół”. Widuje się też kościoły o tradycyjnej architekturze przerobione na przychodnie lekarskie czy biura.

Z. – Złoto
Gorączka złota nie ominęła też i tego lądu. Kraj Długiej Białej Chmury jawił się kolonistom niczym Eldorado. Złoto wydobywa się w Zachodniej części Wyspy Południowej. Jest ono bardzo rozdrobnione, dlatego urobek przypominający masę błota transportuje się setki kilometrów do huty, gdzie następnie ulega on obróbce chemicznej.

Komentarze

16 odpowiedzi

    1. Słodki zwierzak, którego uważa się za szkodnika w NZ, współcześnie urósł do rangi symbolu cierpienia narodu. Bardzo głęboko zagnieździł się w kulturze, np. można zakupić groszki czekoladowe o subtelnej nazwie „Possum’s droppings”. (-:,

  1. Z tą elektrycznością to podobnie jest w Albanii (choć wiadomo, ciężko tu o porównanie, bo Albania jest znacznie mniejsza). Niemniej w tym bałkańskim kraju prąd głównie powstaje dzięki licznym elektrowniom wodnym.
    Nowa Zelandia kusi mnie przede wszystkim ze względu na góry oraz tamtejszą przyrodę i niesamowite krajobrazy.

    1. To niebo również bywa bardzo zdradliwe. Czysta atmosfera i cienka warstwa ozonowa powodują, że słońce wali z góry jak nawiedzone. Kilka godzin na dworzu bez filtru i potem nie można rozpoznać swojej twarzy w lustrze przez następne dwa tygodnie.

  2. No i się okazało, że prawie nic nie wiem o Nowej Zelandii 🙂 Styl życia „kiwi” brzmi idealnie dla mnie, fajnie się tak mocno nie przejmować niektórym rzeczami.
    Nowa Zelandia jest baaaardzo wysoko na mojej liście marzeń. Kuszą te piękne, dzikie krajobrazy… I ta odległość od wszystkiego też jest mocno kusząca 🙂

    1. Myślę, że o każdym miejscu, kraju można napisać równie ekscytującą listę. Jednakże NZ stanowi dla nad odległy, egzotyczny cel i to jeszcze bardziej wpływa na wyobraźnię. Dla Kiwi Europa wydaje się szczytem marzeń podróżniczych.

  3. Aaaa Nowa Zelandia! Chyba się uda w przyszlym roku – już skaczę wysoko z radości! :). No, ale szczerze powiem, że o wielu rzeczach nie wiedziałam! No i te oposy… one tak słodko wyglądają… 😛 A z nowozelandzkim angielskim to też miałam okazję się mocno zdziwić! 😀

  4. Łukasz, mnie litera H kojarzy się również z Haka Dance super się patrzy na zacietrzewionych Kiwi, jak poprzez taniec pokazują przeciwnikowi, gdzie jego miejsce 🙂

  5. 95% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
    wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
    co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby

    1. Hej, hej! Dzięki za komentarz. Pokazuje, jak Nowa Zelandia jest unikatowym miejscem. Pracowałem tam na uczelni przez kilka miesięcy i doszedłem do wniosku, że lepiej chyba na Starym Kontynencie. Do zwiedzania, eksploracji idealne miejsce.

      Tak na marginesie, z namiotem znacznie łatwiej znaleźć nocleg. Możesz spać w górach gdzie chcesz, tylko nie w pobliżu schronisk. Super sprawa! Na dalekiej prowincji można znaleźć małe jeziorka lub zagajniki wręcz idealne na nocleg.

  6. sprzedaz auta w n. zeelandii – moze nie byc slodko:

    konczylem wakacje w n.z w marcu, czyli ichniej jesieni, w christchurch. oczywiscie chcialem sprzedac auto, kupione tanio i raczej parchate. kupione z zalozeniem, ze oddam je na zlom. za zlomy placa roznie, ale max. okolo 300 nzd, w duzych miastach. na dlugo przed momentem pozbycia sie auta szukalem wszelkich mozliwych sposobow sprzedazy. i klientow. miejscowi sa kompletnie dolujacy, na ogloszenie – auto na sprzedaz – zawsze odpowiadaja pytaniem czy auto jest wciaz na sprzedaz, a po odpowiedzi potwierdzajacej milkna. wszyscy. takie zboczenie narodowe. jedna niemka w swoim ogloszeniu napisala: tak, auto jest na sprzedaz, tak, auto jest na sprzedaz. na pewno wciaz dostawala pytanie, czy auto jest na sprzedaz. w miedzyczasie sprzedalem kola, na ktorych byly dobre opony, zamieniajac sie na lyse. probowalem sprzedac akumulator, jako ze mialem drugi, slaby, ktory juz nie chcial krecic po nocy z przymrozkami. ten slaby wystarczyl, zeby dojechac na zlom. zapomnialem, ze mam dobry bagaznik dachowy, i ze moge go sprzedac – do dzis sie pukam w glowie. tak wiec sprzedawalem co sie dalo po kawalku. oczywiscie przy okazji sprzedazy wszelkiego sprzetu kampingowego i wszystkiego, co bylo sprzedajne. a w n.z., krolestwie shit,u, wszystko jest. w christchurch pojechalem na auto gielde dla backpackersow. po lecie, czyli na koniec sezonu, bylo tam kilkanascie vanow, wartych miedzy 6 a 15 tys. nzd. i nic innego. I ZERO KUPUJACYCH!!! zero. mniemniaszki, co to wylozyli taka kase na swoje autka, plakali, ze latwiej sprzedac auto na antarktydzie. a czego sie spodziewali kupujac auto? naiwne dzieci? nawet nie bylo tam sępow i naciagaczy, placacych po 500 dolarow za auto. jest ich w tym kraju mnostwo, mnie tez podchodzili z tak kosmicznymi propozycjami, ze ja bym nigdy takiego oszustwa nie wymyslil. np. : zostaw mi auto i upowaznij do sprzedazy, a jak go sprzedam, to ci wysle kase gdziekolwiek w swiecie. i kilka innych, co juz nawet wole nie pamietac.
    konczac wakacje, chcialoby sie pozbyc auta w przeddzien wylotu. a to jest nieosiagalne, jesli chce sie sprzedac. jak sie sprzeda wczesniej, to trzeba , przez nie wiadomo ile dni, spac w hostelu. ( w ch.ch. noc w hostelu dochodzila do 100 nzd., w izbie zbiorczej troche taniej) wiec sie trzeba kisic w miescie, nie wiadomo po co, w syfie, tracic czas i pieniadze. bez sensu. a jak sie nie sprzeda? porzucic na parkingu przed lotniskiem? niektorzy to proponowali. ale 15 tys. nzd szlag trafia. tez bez sensu.
    dalem za swojego parszka 850 dollar, troche w nim musialem dlubac, przywiozlem sobie podstawowe narzedzia. musialem zmienic opony, bo zdarlem na szutrach do drutow. oczywiscie ze zlomu. tak ze dolozylem pare stow na rozne czesci. na zlom oddalem go za 300, za kola wzialem 150. spalem w nim do ostatniej chwili, ze zlomu pojechalem prosto na lotnisko. ogolnie, nie wydalem na spanie ani jednego centa przez kilka miesiecy. oczywiscie wydalem na benzyne, bo zeby znalezc miejsce na noc, czasem trzeba bylo duuuuzo sie najezdzic.
    a adolfki z gieldy dla backpackers? nie mam pojecia, ale ich zalamane miny i wyparowana buta byly slodkie. tudziez ich glupota, bezdenny brak wyobrazni. das ist keine deutschland, menschen. angielski swiat nie dziala po niemiecku, a autka do oszustow po 5 stów! albo zostawione przed lotniskiem….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *